"Żaden polski rząd nie zrealizował programów mieszkaniowych, które zapoczątkował. Cechą wspólną różnych programów jest ich niska skuteczność" pisał Sławomir Najnigier w analizie polityki mieszkaniowej, przygotowanej na Kongres Budownictwa w 2012 roku. Filip Springer, który konsekwentnie podejmuje tematy bolesne i niewygodne, cytuje tę opinię w swej najnowszej książce "13 pięter". To reportaż o wciąż wielkim deficycie mieszkań i próbach rozwiązania tego problemu.
Pierwsza część książki - „Lustro” to opis sytuacji mieszkaniowej w stolicy po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Springer przytacza na wstępie fragment artykułu w "Kurierze Warszawskim", w którym napisano w listopadzie 1918 roku, że "...tylko tygodnie  dzielą nas od błogosławionej chwili, kiedy wszyscy znajdziemy się pod jednym dachem". To optymistyczne przekonanie sprawdziło się tylko w ogólnym wymiarze, bo na własne mieszkanie w zniszczonej wojną Warszawie pozwolić sobie mogła tylko część obywateli. W bardzo prowizorycznych warunkach, w schroniskach i domostwach wykonanych z dostępnych, nietrwałych materiałów, przebywało tysiące ludzi. Springer pisze o tragicznej sytuacji, próbujących przetrwać, mieszkańców miasta i o skutkach tego stanu rzeczy m.in. o falii samobójstw osób eksmitowanych ze swoich domów z powodu nieopałcenia czynszu. Obszernie zajmuje się także genezą i działalnością Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, przypomionając takie postaci jak Tadeusz Tołwiński czy Teodor Toeplitz.  
 
Celem tych działaczy lewicowych było doprowadzenie do rozwiązania kwestii rażącego braku lokali, w których mogliby zamieszkać najbardziej potrzebujący m.in. robotnicy, których nie stać było na opłacanie wysokiego komornego. Springer opisuje mozolną pracę związaną z pozyskaniem kredytów budowlanych, próby przekonania rządu o ważności problemu, rywalizację z kapitałem prywatnym (m.in. bogacza Wedla) o fundusze, które mogłyby być przeznaczone na stworzenie osiedli dla najmniej majętnych.Ta walka zakończyła się tylko częściowym (zdecydowanie zbyt małym) sukcesem, a wojna przerwała realizację dalszych planów.
 
Druga część książki to już współczesność. Według danych statystycznych z tego roku, 70 procent osób w wieku 20-29 lat mieszka wraz z rodzicami. Tysiące  młodych ludzi, którzy nie mają tzw. zdolności kredytowej nie mają wiekszych szans na mieszkania. Springer przytacza relacje takich osób, pisze o tym jakie podejmują działania by zapewnić sobie tymczasowe lokum. Schodzi do piwnic i inych pomieszczeń przekształconych w lokale użytkowe. Jednym z najbardziej poruszających tekstów w tej książce nosi tytuł "Kontener" , o sytuacji "lokatorów" blaszanych baraków na ul. Średzkiej w Poznaniu, którzy z róznych powodów tu trafili. Jedanak jeszcze mocniejsze wrażenia przynosi relacja o czyścicielach kamienic zdolnych do brutalnych działań, (tolerowanych często przez policję), w celu pozbycia się mieszkańców domów, do których nabyli prawo.
 
"13 pięter" to także książka o tym co dla Polaków znaczy dom. Bezpieczeństwo, miejsce dla rodziny,  czy też coś innego?  Springer jesienią 2014 roku zamieścił w internecie apel z prośbą o przesyłanie historii dotyczących "trudności" mieszkaniowych. Odpowiedziało mu ponad czterysta osób, a większość z tych opowieści jest pesymistyczna (podobnie jak ta, którą znamy z filmu "Plac Zbawiciela"). Są wśród nich m.in. tzw "betonowcy" - "wprowadzają się do niemal surowych mieszkań:bez podłóg, ledwo sciany mazną jakąś farbą. Meble pozbieraja od rodziny i jakoś żyją..." Oni korzystają z programu Mieszkanie dla Młodych. Chcą mieszkać w tak trudnych warunkach, bo to jedyne co mogą zrobić. Inni mają gorzej, żyjąc przez dekady w wynajmowanych pokojach i płacąc wysoki czynsz, bez szans na niezależność.
 
Jest jednak w tej książce także pozytywny akcent To  rozmowa z prezesem Siodłakiem ze stargardzkiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, jednego z trzystu funkcjonujących w kraju. Placówka w Stargardzie oddawała bowiem do użytku nie tylko mieszkania przeznaczone na wynajem za czynsz niższy niż od rynkowego, ale także  mieszkania wspomagane (które są przekazywane  młodzieży z domów dziecka) oraz osiedla dla seniorów. Co prawda po 2009 roku (kiedy zlikwidowano Krajowy Fundusz Mieszkaniowy)ta sytuacja się zmieniła, ale niewątpliwie pozytywne efekty pozostały.