Kawę poznać trzeba w jej ojczyźnie, zobaczyć ją w naturze, w jej nagości, w kiełku i w dojrzałym owocu. Trzeba poczuć jak pachnie, zobaczyć jak jest parzona tam, gdzie rośnie, jak szumią kawowe liście, jak jest pielęgnowana, spożywana…

(…) Rzekł Wolter, mistrz picia kawy głęboki,
że masz być słodka jak dwu serc kochanie
I taka czarna jak smolne potoki,
I tak gorąca jak piekieł otchłanie.
Tak cię pijają chodzące w turbanie
Puszcz dzikie syny z fantazją jaskrawą!
O słodki, czarny, gorący szatanie,
Arabskich pustyń córo, czarna kawo!

Antoni Lange, Kawa.

 

(…) Majętnym ­paniczom kawę podawano do łóżka, ledwie unieśli rano powieki. Miało to być ­uwarunkowane względami zdrowotnymi, gdyż takie było uprzedzenie od doktorów ­zatwierdzone, że wstawać z łóżka na czczo, a jeszcze bardziej wychodzić tak na wiatr, jest niezdrowo. Wielmożne panie zaś do tego stopnia umiłowane były w kawie, że po przyjściu z porannej mszy gotowe były wyprać po pysku sługę,­ ­policzki jej wyszczypać z wielkiej gorliwości, jeżeliby ­z­a wstąpieniem w próg kawy gotowej nie zastały.

Bartłomiej Symonowicz Literackie oblicza kawy - wiek XVIII

 

Mała palarnia kawy przy ulicy Grodzkiej 18 w Szczecinie. Mała, więc kameralna; kameralna, a więc swojska; swojska, bo sympatyczna nie tylko aromatem i licznym, kawowym słodkim przysmakiem na półkach, ale i miłą, fachową obsługą.

Trudno tu zresztą mówić o zwykłej obsłudze, gdy za ladą nie tylko znawstwo, ale i ciepłe słowo i uśmiech, a w oczach sympatia dla klienta. Tak, wiem – powiecie, że w handlu tak trzeba, że to podstawa i zysku wymóg. Ja jednak wiem, że tutaj to nie tak, że nie tylko tak, bo do tych cech, w handlu niezbędnych, dodać tu trzeba autentyczną pasję.

Oboje są miłośnikami kawy i jej znawcami– Maja i Bartosz; rodzeństwo ze Szczecina.  

- Przed kilku laty, gdy postanowiłem, że swoje upodobanie do kawy potraktuję zawodowo, uznałem, że coś, z czym mam związać ekonomiczną przyszłość, nie może być mi obce – mówi Bartosz. – Kawę poznać trzeba w jej ojczyźnie, zobaczyć ją w naturze, w jej nagości, w kiełku i w dojrzałym owocu. Trzeba poczuć jak pachnie, zobaczyć jak jest parzona tam, gdzie rośnie, jak szumią kawowe liście, jak jest pielęgnowana, spożywana… Tak też zrobiłem. Byłem w kilku krajach, które uprawiają kawę, zwiedziłem Indochiny i drugi na światowej liście eksporterów kawy – Wietnam. 

Mimo, iż wietnamskie ziarno nie jest bynajmniej wysokiej jakości, po raz pierwszy zauważyłem, że kawa z konkretnego miejsca potrafi mieć swój niepowtarzalny i unikalny aromat. Dzięki temu do dziś pamiętam specyficzną wietnamską robustę, paloną w charakterystyczny, ciemny sposób, której ziarna, tłuste, prawie czarne, pachną ciężką, gorzką czekoladą, a niewielka filiżanka naparu stawia na nogi na co najmniej pół dnia.

Smakowałem więc, porównywałem, doświadczałem, wreszcie czytałem o kawie gdzie mogłem, aż pasja moja przerodziła się w znawstwo, którego zresztą nigdy dość i nigdy na tyle, aby osiąść na ziarnach.  

Gdy klient pyta o kawę – odpowiadam; gdy słucha z zainteresowaniem – opowiadam. Nie chcę sprzedać „za wszelką cenę”, nie chodzi o to by wcisnąć klientowi jak najszybciej i jak najwięcej. Może niektórzy tak robią, ale to działanie na krótką metę. Ja chcę, aby kupujący do mnie wrócił, a najlepiej, aby mnie jeszcze komuś polecił. Poza tym nigdy nie wiadomo, z kim się rozmawia. Smakosze kawy to ludzie nietuzinkowi, często znają się na kawie znakomicie.  Moim zdaniem kawy nie można sprzedawać – tak jak i nie można spożywać – w milczeniu. Kawa wymaga słowa, a najlepiej słowa niebanalnego, niekiedy wiersza.  Dobra kawa wymaga szczególnego miejsca, lub choćby szczególnej chwili – takiej, która staje się azylem w pełnym pośpiechu dniu, niszą dla wspólnej lub samotnej celebry, dla myśli i słowa „świeżo w sercu wypalonego”.

Ale, zanim chwila ta nadejdzie, kawę trzeba sprowadzić, wypalić, zmielić i zaparzyć.  Sprowadzaniem kawy i jej wypalaniem zajmujemy się my, choć można u nas oczywiście także kawę zmielić a nawet na miejscu zadegustować.  Przychodzą do palarni na przykład uczniowie pobliskiej Akademii Sztuki, którzy wystawiają u nas swoje prace plastyczne.  Mamy specjalnie dla nich zarezerwowaną ścianę, na której ogłaszają obrazy i grafiki. Przychodzą pracownicy pobliskich banków. Wielu z nich kupuje u nas już zaparzoną kawę, aby nie celebrować całego procesu parzenia w warunkach biurowych.

Dla smakoszy i dla adeptów na smakoszy mamy specjalne cukry do słodzenia kawy; cukry kandyzowane oraz np. cukier brązowy, trzcinowy w kostkach.

Do tego słodycze; miksy orzechowe, oryginalne chałwy tureckie, czekolady i suszone żurawiny. Pośród zakąskowych propozycji znajdą się także miody drahimskie, konfitury, dżemy i powidła.

Nie brak także kawowych gadżetów: młynków, kafetierek i prasek, oraz ręcznie malowanych kubeczków i filiżanek. Stawiamy na oryginalność, niepowtarzalność, szczególność tego wszystkiego, co dotyczy kawy.

Kawy oraz herbaty, bo i tę można u nas kupić – czarną, zieloną, białą, miksy wzbogacone owocami; oprócz tego yerba mate i rooibos.

Oczywiście w gatunku i jakości najlepszej.

Dopijamy kawę. Czas pożegnać się niestety, choć wychodzić tak się nie chce…
Dobrze, że nasze redakcyjne biuro wSzczecinie.pl od Ery Kawy dzieli dosłownie rzut ziarenkiem. Artykuły pisane przy świeżo palonej arabice są… smaczniejsze.

Spróbujcie sami.
Polecamy.

Palarnia kawy: EraKawy.pl

ul. Grodzka 18

tel. +48 505 844 226
www.erakawy.pl

sklep@erakawy.pl