To już piąty film twórcy bardzo młodego, bo dziewiętnastoletniego szczecinianina Jakuba Borunia. Fabuła osnuta jest wokół postaci kobiety, która po śmierci męża w wypadku samochodowym, uwikłana w romans z mężczyzną nieakceptowanym przez rodzinę, zaczyna gubić się w swoich odczuciach, mieszać rzeczywistość z fikcją, mocować się z własną podświadomością, mroczną i niebezpieczną…
Kino Jakuba Borunia to zazwyczaj fabuła misternie utkana z tajemnic, ale tajemnice - paradoksalnie - mają być drogą ku prawdzie, również ku prawdzie o naturze ludzkiej. I właśnie najnowsze dzieło Borunia, „Wpatrzona”, jest filmem o zagmatwanej fabule i wielości mrocznych zagadek. To jednak nie klasyczny horror, to także dramat psychologiczny, po trosze również romans i thriller. Autor stara się budować nastrój grozy w oparciu o intrygującą fabułę, zagadkowość postaci czy niespokojną tajemniczą atmosferę. Krew nie jest tu głównym bohaterem.
Reżyser filmu od paru już lat amatorsko zajmuje się tworzeniem pełnometrażowych filmów. „Wpatrzona” jest natomiast debiutem dla większości występujących w nim aktorów. Zaangażowanych w produkcję było wiele osób, głównie bliscy i znajomi reżysera, w sposób szczególny Mirosława Chojnacka i Piotr Motas. Zdjęcia realizowano w tak urokliwych miejscach jak okolice Jeziora Szmaragdowego, Goplany, Jeziora Głębokiego, również na Osiedlu Arkońskim i w C.H. Galaxy. Myślę, że warto zobaczyć ile Szczecina przeniknęło do filmu i warto zapoznać się z talentem młodego szczecińskiego reżysera. Przede wszystkim zapraszam jednak miłośników filmów z dreszczykiem. Premiera „Wpatrzonej” 16 września 2010 r. o godzinie 18 w Multikinie. Zapraszamy.
Relacja z premiery już wkrótce.
Komentarze
4