Listopad to miesiąc, w którym wspominamy wszystkich zmarłych, także tych ze środowiska akademickiego. W tym okresie Stowarzyszenie Przyjaciół Duszpasterstwa Akademickiego „Razem” organizuje Zaduszki Akademickie, które – od kilku lat – uświetnia koncert wdzięczności i pamięci. Po poezji śpiewanej (w 2010 roku) i muzyce gospel (w 2011 roku) tym razem postawiono na jazz i wykonawców ze Szczecina, którym towarzyszył uznany saksofonista – Piotr Baron. Ich występ odbył się w niedzielę (18 listopada) w Sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szczecinie.

Koncert poprzedzony został Mszą św. w intencji zmarłych pracowników akademickich i  administracyjnych oraz studentów szczecińskich uczelni wyższych. Należy zaznaczyć, że osoby, które pojawiły się na miejscu kilkanaście minut przed jej rozpoczęciem, miały także okazję uczestniczyć w próbie wykonawców przed występem.

Początek koncertu miał podobny przebieg do ubiegłorocznego występu chóru TGD. Na projektorze multimedialnym wyświetlane były nazwiska osób, które odeszły ze środowiska akademickiego  w tym roku, a ich Księga Życia została zamknięta. Jednak  tylko dla nich, gdyż dla nas żyjących ich Księga jest nadal otwarta.  Uczestnikom występu wręczono świeczki, którymi rozświetlone zostało całe sanktuarium. Temu charakterystycznemu wstępowi do koncertu towarzyszyły dźwięki saksofonu wygrywane przez uznanego jazzmana – Piotra Barona.

Jednak w trakcie niedzielnego wieczoru artysta ten nie pełnił roli dominującej. Dzielił partie saksofonu z Tomaszem Licakiem, w niektórych utworach nie pojawiając się w ogóle. Uwaga szczecinian skupiała się przede wszystkim na osobach odpowiedzialnych za wokal: Jolancie Szczepaniak i uczniach  Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Zespołu Szkół Muzycznych w Szczecinie oraz studentach Wokalistyki Jazzowej Akademii Sztuki w Szczecinie. Jako pierwszy zaprezentowany został jeden z najbardziej znanych utworów z repertuaru grupy New Life’M, tj. ”Twoja miłość”. Kolejny mocny akcent koncertu stanowiło niezwykle energetyczne wykonanie piosenki ”Waterwalker” chóru TGD.  

Obok polskojęzycznych utworów pojawiły się także te anglojęzyczne. Wykonawcy zaśpiewali m.in. protestancką pieśń religijną zatytułowaną ”Amazing Grace” czy międzynarodowy hit ”Oh, happy day” nagrany przez Edwin Hawkins Singers, w którego wykonanie zaangażowani zostali uczestnicy koncertu. Poszczególne utwory były poprzedzone komentarzami Jolanty Szczepaniak. Przed jednym z nich odniosła się ona do zdania, które najczęściej słyszą ludzie, gdy odejdą bliskie im osoby, a mianowicie: „Wszystko będzie w porządku”. Wówczas nie mogła zostać zaprezentowana inna piosenka niż ”Everything’s Gonna Be Alright”. W swoich wypowiedziach Jolanta Szczepaniak zwróciła uwagę na pozytywny – duchowy – wymiar śmierci.

Występujący zadbali również o odpowiednią różnorodność wykonań. W każdej z piosenek udzielały się kolejne solistki i… solista wspierani przez pozostałych głównie przy refrenach. Moją szczególną uwagę zwrócił utwór, który zdominowany był przez instrumentalistów, a wokaliści zaśpiewali w nim zaledwie kilka słów, przez co wyróżnił się na tle pozostałych.

Należy podkreślić także, że Piotr Baron (saksofon) wraz z towarzyszącymi mu muzykami: Joanną Gajdą (fortepian), Mariuszowi Lipińskiemu (perkusja), Krzysztofowi Ciesielskiemu (kontrabas) oraz Tomaszowi Licakowi (saksofon),  zapewnił wyjątkową oprawę muzyczną całego wydarzenia.  

Kilka słów warto napisać także o finale koncertu. W trakcie wykonywania ostatniego utworu uczestnicy – zachęceni przez duszpasterza akademickiego – wstali z ławek, pozostając w tej pozycji nie tylko do zakończenia tego utworu, ale  piosenki wykonanej w ramach bisu. Po występie stwierdzono krótko: „był ogień”. Ks. Zbigniew Regucki podkreślił, że koncert przerósł jego – i tak wysokie – oczekiwania, oraz wyraził radość z faktu, że w Szczecinie zaprezentowali się lokalni wykonawcy… wraz z zaproszonymi gośćmi! Zwrócił uwagę także na bardzo duży udział w organizacji tego wydarzenia Jolanty Szczepaniak. Niedzielny koncert dowiódł, że pod względem artystycznym nie mamy się w Polsce czego wstydzić.