Losy ludzi, którzy całe życie pracowali w Fabryce H. Cegielskiego, a wraz z jej zamknięciem zakończyli pewien etap swojego bytu. Smutna historia przedstawiona niestety w nudny sposób.
Multimedialno-teatralny performance Teatru Ósmego Dnia Factory to jego kolejny spektakl inspirowany ważnym tematem społecznym – utratą pracy wielu tysięcy ludzi. Już na samym początku rzucono kilka haseł: Pracy! Sprawiedliwości!, sygnalizując niewesołe zdarzenia masowych zwolnień.
W takiej sytuacji, gdy występ jest oparty na prawdziwych losach ludzi, trudno mówić, że coś się nie podobało, bo historia powinna stanowić główny walor widowiska, a otoczka jedynie dodatek. Ale monotonność, jedynie mówienie w imieniu osób pracy tamtego okresu, było po prostu nudne. Po kilku wypowiedziach przerywano i przedstawiano etiudy (np. ludzie po pracy pod prysznicem), które w moim odczuciu trwały za długo.
Zauważalnym problemem był brak krzesełek, koców, czegokolwiek, na czym można byłoby usiąść. Jednak stanie w miejscu, obracanie się w tył i z powrotem, by zobaczyć, co się dzieje na ekranie i prowizorycznej scenie ustawionych naprzeciwległych końcach hali, było bardzo męczące. Kilka osób po prostu usiadło na betonowej podłodze, inni kucali. Brak komfortu jednak trzeba dopisać do minusów. Organizacja też trochę kulała, choć półgodzinne opóźnienie, to w końcu nie jest jeszcze okropna tragedia, jedynie drobne uchybienie, prawda?
Były też plus: ulokowanie widowiska w starej kadłubowni Stoczni Szczecińskiej, bo przecież podobny los i ją spotkał; zrobienie hałasu jak w fabryce, dzięki czemu choć przez chwilę mogliśmy się poczuć jak w prawdziwym stoczniowym zakładzie pracy.
Padło też kilka cennych uwag. Że miejsce życie, kiedy są w nich ludzie. Że hałas jest lepszy od wszechogarniającej ciszy. Że dla kogoś praca w fabryce była zamiłowaniem. Że utrata stanowiska, to utrata cząstki siebie.
Czy był to performance na miarę finału Spoiw? Chyba nie, chyba oczekiwałam czegoś bardziej spektakularnego i widowiskowego niż zwykłej projekcji multimedialnej, trzech etiud i końcowego walenia w blachy i bębny. Choć nie można powiedzieć, że temat nieważny czy nudny – wykonanie po prostu nie najlepsze.
Komentarze
0