Dziewczyna na kanapie, młoda i stara, ociekająca seksem i odpychająca, wiecznie czekająca na ojca, opowiedziała swoją historię widzom Teatru Współczesnego. Jak na najnowszą sztukę młodziutkiej Natalii Sołtysik zareagowała szczecińska publiczność?
Fosse w Szczecinie
Wystawiona na deskach Teatru Współczesnego "Dziewczyna na Kanapie" bazuje na pochodzącym z 2002 roku tekście "Jenta i sofaen" autorstwa Jona Fosse. Ten wybitny norweski dramaturg znany jest ze specyficznego stylu pisarskiego - jego dzieła skupiają się na emocjach bohaterów i są dość oszczędne pod względem dynamiki akcji. Nie inaczej jest z "Dziewczyną na Kanapie", tekstem pozbawionym przecinków i tym samym dającym odbiorcy szerokie pole do interpretacji. Przeniesienia "Jenta i sofaen" na deski Teatru Współczesnego podjęła się młodziutka Natalia Sołtysik, dla której sztuka ta jest pierwszą szansą na zaprezentowanie się szczecińskiej publiczności.
Dziewczyna i Kobieta
Sztukę "Dziewczyna na Kanapie" widzowie mogą oglądać w Malarni - małej, znanej z prezentacji odważnych spektakli scenie Teatru Współczesnego. Aktorów i publiczność dzieli niewielki, czasem nie przekraczający metra dystans, przez co widzowie mogą z łatwością dostrzec emocje, które rysują sie na twarzy aktorów. Tytułowa Dziewczyna faktycznie siedzi na kanapie, pięknym zabytkowym meblu otoczonym przez wiszące na ścianach obrazy morza. Dekoracje, choć oszczędne, nie sprawiają wrażenia wybrakowanych - pokryte tapetą, pełne wnęk ściany zdają się być odbiciem psychiki głównej bohaterki. Ta zaś jest zarazem młoda i stara, grana przez dwie świetnie dobrane do roli aktorki - Barbarę Biel i Annę Januszewską. Dziewczyna jest córką ciągle nieobecnego w domu ojca-marynarza, na którego powrót nieustannie czeka. Pozostali domownicy wydają się nie przejmować jego nieobecnością - siostra żyje swoim życiem zaś matka pod nieobecność męża spotyka się z wujkiem. Trudne dzieciństwo odbija się na psychice dorosłej już kobiety. Widz może obserwować, jak na przemian dziewczyna i kobieta - będące przecież tą samą osobą - starają się żyć w zgodzie ze swoim sumieniem i nie dostrzegać własnej tragedii.
Nie tylko tęsknota
Wyreżyserowana przez Natalię Sołtysik sztuka nie skupia się wyłącznie na tęsknocie za ojcem. Spektakl szeroko prezentuje także problem zdrady, trafnie ukazując widzowi emocje, jakie towarzyszą zakazanemu związkowi matki i wujka. W zbiorowej farsie uczestniczy bowiem cała rodzina, przez co zdrada ma wpływ także na córki i męża kobiety. "Dziewczyna na Kanapie" jest także opowieścią o samotności i dojrzewaniu w pozbawionym wzorców świecie. Jednak nade wszystko jest to solidna lekcja psychologii, dzięki której możemy uświadomić sobie, że WSZYSTKO co przeżyjemy w dzieciństwie, ma niebagatelny wpływ na całe nasze późniejsze życie.
Powiew świeżości
"Dziewczyna na Kanapie" była obecna w mojej głowie jeszcze długo po wyjściu z teatru. Debiut Natalii Sołtysik w Teatrze Współczesnym okazał się nad wyraz udany. Spektakl powinien zaspokoić gusta w szczególności bardziej wymagających odbiorców. Wielkie brawa należą się aktorom, którzy podołali niełatwemu przecież tekstowi Fossego. Emocje towarzyszące bohaterom były wyraźnie widoczne w mimice, mowie ciała oraz intonacji. Wraz z dobrze dobraną garderobą i charakteryzacją oraz klimatycznym udźwiękowieniem tworzyło to niezwykle autentyczny obraz. I tylko spadające z nieba gumowe ryby przeczyły temu, co dzieje się na scenie.
Komentarze
0