Muzycy Raz Dwa Trzy regularnie odwiedzają Szczecin. Ja pamiętam m.in. ich bardzo szczególny występ w Sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa pięć lat temu. Ich popularność nie słabnie, czego dowodem jest to, że wczoraj zagrali w Szczecinie dwukrotnie, po to by wypełnić zapotrzebowanie na swą muzykę.
Grupa, dowodzona przez Adama Nowaka, zagrała wczoraj po raz pierwszy w swojej karierze w nowej szczecińskiej Filharmonii. Zagrała dwukrotnie, bo o godz 17 i 20, a mi dane było zobaczyć pierwszy z tych występów. Najpierw na scenę wszedł lider i zaczął grać na gitarze, a następnie śpiewać utwór "Idź swoją drogą". Po kilku chwilach dołączyli do niego pozostali muzycy i już razem dokończyli ten numer. To była jedna z niewielu piosenek z cudzego repertuaru wykonanych przez grupę tego wieczoru. Muzycy zdecydowali się bowiem tak ułożyć program by składał się z autorskich kompozycji (w małym stopniu "podpierając" się utworami z repertuaru A.Osieckiej czy właśnie W.Młynarskiego), podkreślając, że właśnie mija 25 lat ich kariery.
 
Niewątpliwie ważnym albumem w ich dyskografii jest  płyta „Trudno nie wierzyć w nic”, bo z niej wybrali wiele utworów do set listy. M.in. "Jutro możemy być szczęśliwi", "Trudno nie wierzyć w nic","Tak mówi Pismo", "Nazywaj rzeczy po imieniu", ale oczywiście były też wspomnienia z innych płyt - choćby  czy wzięte z "Sufitu" - numery "Nie będziemy" i "Z rozmów".
 
Adam Nowak już w pierwszej przerwie między utworami obdarzył widzów próbką swego kunsztu konferansjerskiego, składając zdania okrągłe, wielokrotnie złożone, a przy tym przemyślane.  Bez wątpienia właśnie jego osobowość  i jego łatwość w formułowaniu czasem bardzo przewrotnych, a z reguły żartobliwych dygresji jest elementem uatrakcyjniającym wystepy Raz Dwa Trzy. Tego wieczoru mówił m.in. o tym, że właśnie odwiedzają najlepsze polskie sale koncertowe (zaliczając do nich szczecińską Filharmonię) oraz o trudnościach w zdefiniowaniu czym jest szczęście. Poza tym dłuższą wypowiedź poświęcił jednemu z pierwszych hitów zespołu czyli "Talerzykowi", który oczywiście też został wykonany. 
 
Pozostali muzycy: Grzegorz Szwałek (instrumenty  klawiszowe), Jacek Olejarz (perkusja), Mirosław Kowalik (bas), Jarek Treliński (gitara) niewątpliwie mają także wiele do powiedzenia i to nie tylko innstrumentalnie, co wyszło na jaw w finałowej kompozycji, którą była piosenka "W wielkim mieście" podczas, której każdy z nich dostał szansę by dać głos - tzn. zaśpiewać refren. Oczywiście publiczność owacyjnie przyjęła tak rozbudowaną interpretację i domagała się jeszcze dogrywki.
 
 Dlatego muzycy wrócili na scenę by zagrać nostalgiczną pieśń: "Kiedy mnie już nie będzie". To jeden z takich  utworów, za które ten zespół jest szczeólnie ceniony. Utworów krzepiących wrażliwego, zagubionego we współczesności człowieka. Myślę, że większość osób wyszła z Filharmonii podniesiona na duchu, a może nawet szczęśliwa.