<I>Tekturowe pudło pozostawiono pod osłoną nocy obok śmietnika. Po kolei zaglądali do niego poszukiwacze puszkowych skarbów. Ale zakurzona, nieco spleśniała zawartość nie wzbudziła ich zainteresowania. Dopiero pan Jan wychodząc ze swoim czteronożnym Kajtkiem, na chwilę zatrzymał się przy postawionym obok kamiennej ściany pudła. Ostrożnie, z ciekawości zajrzał do środka.„Ludzie różne rzeczy pozostawiają, niektóre to zupełnie nowe rzeczy” – pomyślał. Raz nawet udało mu się znaleźć zupełnie nowe buty, tylko na niego były nieco za małe. Widział jak zabierał je ten jegomość spod siódemki. Tym razem zdziwiła go zawartość. Jakieś paski pozawijane na szpule... </i>
Tak mogłaby się zaczynać historia Starego Cyfrowego Szczecina, bowiem znalezione na śmietniku pudło starych taśm filmowych trafiło pewnego dnia pod drzwi mieszkańca Podjuch. Bartosz Piekarczyk od lat zajmował się starymi taśmami. Rozmawiali o tym z sąsiadem, który znalazł owe pudło, podczas jednego z przypadkowych spotkań pod domem.
Żeby jednak zobaczyć jakie światy zatrzymane są na tajemniczych taśmach, nie wystarczy założyć ich na projektor filmowy. Kiedyś tak, dziś już nie. Stały się zbyt kruche by, jak przed laty, obracając się na szpuli pokazać zapisane obrazy. Bartosz skonstruował skaner, który z benedyktyńską cierpliwością – klatka po klatce – odczytuje dawne historie. I tak powstała idea, by skaner udoskonalić i uratować dawne światy.
Swoim pomysłem podzielił się z Małgorzatą Frymus, która jest związana ze Stowarzyszeniem OFFicyna. Filmy dokumentalne od lat są w ich kręgu zainteresowań – co jesień organizują festiwal filmów dokumentalnych dokumentART. Wspólnie postanowili poszukać środków na uratowanie filmów z śmietnikowego pudła. Udało się – napisany projekt znalazł wsparcie w Urzędzie Miejskim, później w Ministerstwie Kultury. Przez kolejne lata klatka po klatce, minuta po minucie powracały światy zamknięte w celuloidowej taśmie.
Taśmy pochodzą z Klubu Filmowego WISKORD. Była to przyzakładowa jednostka propagandowa promująca i dokumentująca życie zakładu. Wielogodzinne narady dyrekcji, partii i pracowników, cierpliwie utrwalano na taśmach. Ale uwiecznione zostały też szkolenia Samoobrony Powszechnej, zajęcia Wieczorowego Uniwersytetu Marksizmu i Leninizmu i wspólne pochody pierwszomajowe, a także wieczory gwiazdkowe oraz letni odpoczynek. Na kolejnych taśmach przewijają się te same osoby: pan dyrektor, przewodniczący komórki partyjnej, pani Zosia, Marysia, pan Heniu i Janek – niektórych do dziś można spotkać na ulicy. Już nieco przygarbieni, czasami prowadzeni przez wnuków, czasami z kijkami do biegania.
WISKORD istniał od 1948 do 2001 r., ale wydział propagandy zlikwidowano pod koniec lat 70. XX w. Coraz bliżej było do sierpnia '80 i ludzie coraz częściej mieli własną wersję rzeczywistości. Tego jednak już nie ma na zachowanych taśmach. Na zapisanym celuloidzie jest za to silna dyrekcja i partia oraz jeden, słuszny obraz świata. Niemniej nie jest to świat całkowicie nieprawdziwy. Przecież razem wyjeżdżali na wczasy, a ich dzieci na kolonie; razem przygotowywali się do nadzwyczajnego zjazdu PZPR, czy równali teren na boisku przyzakładowym, podczas czynu społecznego. Dla wielu rodzin WISKORD było miejscem pracy i życia. Tam mieli przyjaciół i wrogów, tam zakochiwali się i stamtąd odchodzili na rentę.
W czwartej części Starego Cyfrowego Szczecina znalazły się taśmy z pierwszej połowy lat 70. WISKORD obchodził wtedy swoje 25-lecie. Były odznaczenia, kwiaty i wizyty delegacji z całego kraju. Zakład był w rozkwicie i rozbudowie...
Zapraszamy na fanpage projektu
Komentarze
0