Pastisz, mieszanka stylów i materiałów, zaprzeczenie modernizmu – to główne założenia architektury postmodernistycznej, której niektóre realizacje stały się szczecińskimi ikonami. „Niektóre z nich są po prostu rodzajem architektonicznego żartu. Czymś, co w modernizmie było nie do pomyślenia” – mówi architekt Marcin Szneider, współtwórca wystawy „ARCHI POLO. Architektura w rytmie disco polo”.
Postmodernizm miał być antidotum na zmęczenie architekturą modernistyczną oraz jej rygorystycznymi założeniami. W Polsce pojawił się w połowie lat 80-tych XX wieku, kiedy to zmiany polityczne i ekonomiczne umożliwiły większą swobodę gospodarczą i zniesienie monopolu państwa jako głównego inwestora.
– Modernizm narzucał dość rygorystyczny sposób tworzenia architektury. Forma miała wynikać z funkcji, zerwano z historią i ornamentem. Budynki często wydawały się obce i nieprzyjazne – opowiada Marcin Szneider.
Dwie twarze następcy moderny
Postmodernizm jest zaprzeczeniem wszystkiego, co związane jest z jego poprzednikiem. Przede wszystkim nie jest stylem jednorodnym. – Budynki w tej estetyce często posiadają elementy odnoszące się do historii, ale użyte w ironiczny sposób. Niektóre z nich są po prostu rodzajem architektonicznego żartu. Czymś, co w modernizmie było nie do pomyślenia – opowiada nasz rozmówca.
Następca modernizmu rozkwitł w latach 90. XX wieku. Ale nie tylko on. Powstawały także instytucje kapitału i władzy, które na przekór temu stylowi, nie znoszą humoru i ironii. – W tego typu budynkach postmodernizm miał ukazywać stabilność i powagę sytuacji. Najczęściej za pomocą luksusowych materiałów lub opresyjnej formy – tłumaczy współtwórca wystawy „ARCHI POLO”.
Wśród szczecińskich przykładów opresyjnej formy postmodernizmu można wskazać biurowiec Pomeranus przy ul. Matejki 22 według projektu Stanisława Derejczyka z Miastoprojektu. Z Pazimem na czele tak wrosły w tkankę centrum Szczecina, że dziś trudno wyobrazić sobie bez nich plac Rodła.
– Swoim skansenem postmodernizmu odwołującego się do historii jest także nasze podzamcze, gdzie kilka kamienic posiada bardzo oryginalne i zaskakujące formy – dodaje Marcin Szneider.
Szczecińskie obiekty podzielą los Solpolu?
W ostatnich latach, a szczególnie miesiącach, widać rosnące zainteresowanie wokół postmodernizmu. Ten nurt architektoniczny powrócił na pierwsze strony gazet m.in. za sprawą Solpolu według projektu Wojciecha Jarząbka. Wielkie wyburzanie wrocławskiego domu towarowego rozpoczęło się pod koniec marca tego roku. Warto podkreślić, że to pierwszy obiekt, który zapoczątkował wrocławski postmodernizm. Jego przeciwnikom nie podobała się jego ekspresja oraz oryginalny charakter.
– Budynek dla niektórych kiczowaty, zbyt kolorowy, odróżniający się od otoczenia. Ale pewne jest jedno. Jest częścią naszej kultury. To przykre, że pomimo protestów wspaniałych młodych ludzi, nie udało się go ochronić – ubolewa szczeciński aktywista Marcin Chruśliński. – Architektura tamtych lat to według mnie dziedzictwo i dobro kultury, które powinno się chronić i pielęgnować – podkreśla.
Przebudowa Galaxy pierwszym sygnałem
Trend ustępowania nowoczesnym obiektom przez postmodernistyczne budynki jest coraz bardziej widoczny. Marcin Szneider podejrzewa, że los wrocławskiego Solpolu mogą podzielić niektóre szczecińskie budynki. Wiele z nich zostało wybudowanych przez prywatnych inwestorów i komercyjne instytucje, którym przede wszystkim zależy na zysku. A działki, na których znajduje się postmoderna, po wielu latach zyskały na wartości. Dodatkowo część z nich nie odpowiada już współczesnym standardom użytkowym.
– Pierwszą oznaką była przebudowa Centrum Handlowego Galaxy. Minęło 15 lat od zakończenia budowy, a właściciel obiektu postanowił zmienić jego kostium na bardziej współczesny – przypomina szczeciński architekt. – Na pewno będzie silna presja na zastąpienie ich nowocześniejszą zabudową o większej intensywności. Warto już teraz myśleć o ochronie najbardziej oryginalnych obiektów.
fot. materiały prasowe
Co ciekawe, obecnie ciężko wskazać datę końca postmodernizmu. – Uważa się, że na początku XXI wieku kierunek ewoluował i rozbił się na kilka równoległych trenów – informuje nasz rozmówca. – O systematyce i datach zadecydują w bliskiej przyszłości historycy sztuki. Jednak na horyzoncie zmian już teraz widać kolejny perspektywiczny nurt – architekturę ekologiczną.
Ilustrują chaos początków kapitalizmu
Współczesna dyskusja o postmodernizmie zainspirowała szczeciński ŚRODEK Śródmiejski Punkt Sąsiedzki do przygotowania wystawy prezentującej 10 budynków z lat 90. XX wieku. Swoją niebanalną architektura budzą skrajne emocje – od zdziwienia po obrzydzenia. Dla jednych symbolizują kicz i brak gustu, dla drugich są godne zachowania. Jedno jest pewne – te realizacje dobrze ilustrują chaos początków kapitalizmu w Szczecinie po zmianach ustrojowych w 1989 roku.
– W latach 90-tych dużą popularnością cieszyła się muzyka disco polo. Nurt nieco kiczowaty, ale wesoły, z rubasznymi tekstami. Trochę jak polska architektura postmodernistyczna. Stąd tytuł wystawy – tłumaczy współtwórca wystawcy „ARCHI POLO. Architektura w rytmie disco polo”.
Otwarcie wystawy zaplanowano 14 kwietnia br. o godzinie 18 w ŚRODKU. Ekspozycję będzie można oglądać do końca czerwca.
Wydarzeniu towarzyszy spacer „Prestiż i chaos. Spacer po szczecińskiej architekturze początków kapitalizmu”.
„Warto się wybrać, bo opowieści o kontekście czasów to samo złoto” – zapowiada ekipa ŚRODKA. Organizatorzy zapraszają 23 kwietnia br. o godz. 11:30. Zbiórka pod siedzibą Śródmiejskiego Punktu Sąsiedzkiego.
Komentarze
0