Ten pan odwiedza nasze miasto regularnie z różnymi muzykami. Kolejny projekt Wojciecha Waglewskiego, który poznaliśmy w tym roku to jego płyta z synami – znanymi pod artystycznymi pseudonimami Fisz i Emade. Właśnie rozpoczęła się trasa promująca ich wspoóną płytę – „Męska muzyka”, a jeden z koncertów odbył się w Szczecinie (w Filharmonii).
Jak w dobrym scenariuszu filmowym poszczególni aktorzy tego spektaklu pojawiali się na spowitej w mrok scenie według ustalonej wcześniej kolejności. Pierwszym z nich był Marcin Masecki, który zaczął od nieco lirycznej fortepianowej introdukcji. Następnie zobaczyliśmy Wojciecha Waglewskiego, który poprowadził temat dalej za pomocą dźwięków swojej gitary. Chwilę później panowie zagrali pierwszy utwór. Przewrotnie wybrali „Chromolę”, który akurat kończy płytę „Męska muzyka”. Później zasiadł za perkusją Emade (podczas odgrywania „Dziobu pingwina”), a już w trzecim utworze („Niezmiennie”) dołączył wraz z gitarą basową Fisz. Chyba został najgoręcej przyjęty i nic dziwnego, bo wśród młodszego pokolenia słuchaczy jest chyba bardziej znany niż jego tata. Za gitarę chwycił także Piotr Kołodziej, który również wspomaga grupę na koncertach.

Później okazało się, że to jeszcze nie wszyscy muzycy, którzy tego wieczoru weszli w skład zespołu. Tymczasem jednak rozbrzmiewały kolejne kompozycje, w tym owacyjnie przyjęte „Majty” (jeden z bardziej dynamicznych akapitów tego koncertu). Usłyszeliśmy też m.in. „Męską muzykę” „Sport” czy „Dwa po dwa”. Kiedy przyszedł czas na „Badminton” do obecnych na scenie dołączył jeszcze grający na harmonijce Bartosz „Boruta” Łęczycki (pod koniec miesiąca właśnie z tym muzykiem Wojciech Waglewski zagra w duecie w Free Blues Clubie). Wersje numerów znanych z płyty, przedstaqwione na żywo brzmią bardzo energetycznie, nabierają dodatkowych barw i stają się jeszcze bardziej wyraziste. Pan Wojciech nie wtrącał pomiędzy utworami zbyt wielu słów komentarza. Oczywiście przedstawił muzyków, podkreślając, że świetnie się czuje grając znów w zespole młodzieżowym. Bezsprzecznie bardzo eklektyczy to był przekaz, czerpiący z różnych tradycji muzycznych, z bluesa, reagge, jazzu. Za sprawą Marcina Maseckiego, grającego na fortepianie i klawiszach wiele razy swingowaliśmy, tupiąc jedną nogą do taktu, lub kołysząc się w rytm muzyki. Ten bardzo zdolny muzyk jest członkiem zespołów Pink Freud, TAQ, i Papierosy. Współpracował też z grupami Muzykoterpia, Niewinni Czarodzieje oraz m.in. z Tomaszem Stańko czy Dave`m Samuelsem.. Jako, że mieszka w Londynie nieczęsto ostatnio koncertuje w Polsce. Tak więc każdy koncert z jego udziałem jest wydarzeniem.

Jednym z ostatnich numerów jakie zobrzmiały w podstawowym programie były nastrojowe „Wakacje” zaśpiewane przez Fisza. Potem panowie zeszli ze sceny. Jednak ich nieobecność nie trwała długo. Nagrodzeni długimi brawami pojawili się ponownie.
Jeżeli ktoś się zastanawiał czy będzie szansa usłyszeć tego wieczoru coś spoza wspólnej płyty panów Waglewskich, np. z repertuaru Voo Voo to w tym momencie otrzymał odpowiedź. Pan Wojtek z towarzyszeniem Marcina Maseckiego przedstawił rozwibrowaną wersję „Nim stanie się tak jak gdyby nigdy nic”, a już na sam koniec cały skład zagrał jeszcze raz w badmintona ...