Brazylia, Indonezja i Rumunia – młodzi pielgrzymi z tych państw (i nie tylko) zjechali w lipcu do Szczecina, celebrując Światowe Dni Młodzieży. Udało nam się porozmawiać z Brazylijczykiem, Indonezyjką i Rumunem o ich wrażeniach ze Szczecina. Trzy kontynenty – trzy różne spojrzenia na nasze miasto.
Cała trójka spędziła w Szczecinie lipcowy tydzień, poznając miasto na tyle, aby móc się podzielić swoimi wrażeniami.
Kim są? Co robią w życiu? Davi Caixeta pochodzi z Sao Paulo z Brazylii i ma 32 lata. Jest jezuitą i podczas swojego pobytu towarzyszył brazylijskiej młodzieży w charakterze duszpasterza. Imię i nazwisko Indonezyjki nie jest proste do wymówienia: Giasinta Angguni Pranandhita, dlatego mówią na nią po prostu Goné. Ta młoda kobieta ma 29 lat i mieszka w stolicy Indonezji - Dżakarcie. Pracuje na stanowisku "digital content creator" w agencji reklamowej. Specjalizuje się w mediach społecznościowych. Wcześniej była dziennikarką i przedszkolanką. Jak sama przyznaje, uwielbia dzieci i pisanie. Dużą wagę przykłada również do spraw duchowych. Trzeci rozmówca – Alan Andrei mieszka w Bukareszcie i jest kierownikiem w hipermarkecie znanej francuskiej sieci. Jest najmłodszy z całej czwórki – ma 25 lat.
Jezuici zorganizowali w Szczecinie eksperyment
Dlaczego przyjechali do Szczecina? Davi, Alan i Goné przyjechali na imprezę towarzyszącą ŚDM. Międzynarodowe spotkania MAGIS są organizowane przez jezuitów dla młodych ludzi w wieku 18 – 30 lat, którzy – jak tłumaczy Goné – chcą poznać Boga głębiej poprzez duchowość św. Ignacego Loyoli. Częścią programu MAGIS były różnego rodzaju eksperymentalne warsztaty. Przed ŚDM odbyło się ich aż sto w różnych miastach w Polsce, Czechach, na Słowacji i Litwie. W Szczecinie zorganizowano wydarzenie "Dialog i Kultura".
Co zwiedzili w Szczecinie? Kogo odwiedzili?
W jaki sposób Davi, Alan i Goné spędzili tydzień czasu w Szczecinie? Przede wszystkim na modlitwie i zwiedzaniu kościołów. Wśród nich była również cerkiew prawosławna. Znaleźli również czas na zwiedzanie muzeów, Zamku Książąt Pomorskich, Jasnych Błoni, Różanki czy Cmentarza Centralnego. Zwłaszcza nekropolia zachwyciła Indonezyjkę. To naprawdę ogromny i piękny cmentarz! Czułam się jakbym chodziła po rozległym ogrodzie, a nie po nekropolii.
Goście z trzech kontynentów poznali również dzieje naszego miasta – na różne sposoby. Ojciec Paweł Chodak pokazał nam krótki film o historii Szczecina – wspomina Goné. Jednak najciekawiej o historii opowiadają żywi świadkowie tamtych wydarzeń. Odwiedziliśmy także panią Romanę. Przeżyła obóz koncentracyjny podczas II wojny światowej. Opowiedziała nam swoją historię – o wojnie i jej trudnym dzieciństwie. Chociaż jest to obecnie wiekowa pani, zapamiętała wszystko. Była bardzo ciekawa nas i naszych państw. Otworzyła atlas i poprosiła, aby pokazać jej, gdzie leżą nasze kraje – dodaje Goné.
Szczecin podbił ich serca?
Najważniejsze jest jednak pierwsze wrażenie. Czy Szczecin podbił ich serca? Moje pierwsze wrażenia były bardzo dobre. Kiedy przyjechaliśmy do kościoła, wielu ludzi czekało tam na nas. To powitanie było piękne i czułem się tak, jakby sam Bóg nas witał – wspomina Davi. I to właśnie ludzie są, według niego, najmocniejszą stroną Szczecina.
Natomiast Alan był naprawdę zaskoczony naszym miastem, ponieważ, jak to określił, otrzymał nieprawdziwe informacje na temat Grodu Gryfa. Alan ceni sobie Szczecin przede wszystkim za to, że nie jest zatłoczony. Prawie w ogóle nie spotkałem się z korkami. Ludzie tutaj są bardzo mili, a noce bardzo spokojne. Narzeka jednak na to, że na ulicach widać zbyt dużo pijanych ludzi.
Goné zakochała się w Szczecinie. Przed przyjazdem tutaj zapoznała się, jak to określiła, ze skomplikowaną historią stolicy Pomorza Zachodniego. Chociaż zachwyciły ją przede wszystkim stare kamienice, kościoły i muzea. Porównując do mojego miasta – Dżakarty, które jest bardzo zatłoczone i szalone, pełne ludzi szukających pracy, a przez to przeludnione i dotknięte przestępczością, Szczecin jest bardzo spokojny i przyjazny. Ceny nie są tak wysokie jak w Europie Zachodniej.
Chcieliby wrócić do Szczecina?
Cała trójka chciałaby wrócić do Szczecina, zwłaszcza, że polskie rodziny, które ich przyjęły do siebie wykazały się dużą gościnnością, a także doskonałą znajomością angielskiego. Porównując do ludzi z mojego miasta w Rumunii, Polacy są zdecydowanie milsi i cierpliwsi – przyznaje Alan.
Goné dodaje: To była moja pierwsza podróż do Europy. Z filmów czy wiadomości słyszałam, że większość Europejczyków jest zimnych i samolubnych. Ale to nieprawda. Polacy są naprawdę ciepłymi i miłymi ludźmi. Zawsze odpowiadali na moje "dzień dobry", nawet jeśli mnie nie znali.
Będąc w Szczecinie spróbowali również polskiej kuchni. Najbardziej przypadły im do gustu nasze zupy (pomidorowa, żurek, barszcz), pierogi i ... kompot.
Komentarze
1