Weekend. Koncert. Znany zespół. Cała sala tańczy- dźwięki same niosą człowieka. Bilety nie były, aż tak drogie, jak mogło się wydawać. Powinno być cudownie, a jednak, coś obok, wśród tłumu przytłacza: a bo mogli inny lokal wybrać, a bo ludzie zasłaniają scenę, a bo to tak długo trwa, bo jest za ciemno, bo za dużo świateł..
To chyba taka mała szczecińska paranoja- jak robi się dobrze, to trzeba znaleźć sobie powód do narzekania- byle tylko nie okazało się, że to miasto nie jest takie złe. Do tej pory nie wiem dlaczego tak się dzieje- może za wysoko została postawiona poprzeczka przez inne miasta? A może to tylko złudzenie, bo tak naprawdę, jakby tak się rozejrzeć, mamy wszystko: jezioro w środku miasta ( ba! Nawet dwa), Gubałówkę, masę lasów, piękne Jasne Błonia (osobiście wolę nasze od tych krakowskich), kilka parków, Zamek, Wały Chrobrego.
Nie nalegam, by od razu chodzić z transparentami i krzyczeć „kocham Szczecin”, ale dlaczego tak popularne jest narzekanie? I co z tego, że Jurczyk jest Prezydentem i nic nie robi- przecież nie wszystko On musi, czy może robić. Dlaczego wciąż panuje przesąd, że to władza ma organizować ludziom czas, że należy tylko wymagać. Dlaczego nie wziąć spraw we własne ręce?? Przecież dobra połowa imprez jest organizowana nie przez władze, a przez różnego rodzaju inne instytucje, organizacje, ludzi...
Ale teraz koniec tego tonu ( powiedzmy, że patetycznego). Niech każdy rozejrzy się dookoła i zrobi sobie listę- samych pozytywnych rzeczy, które widzi w tym mieście. Ja też: późny wieczór, muzyka w radiu, zamykam oczy i..
Przyjaciele. Ta grupka ludzi, na którą wiem, że mogę liczyć. Wypady do pubów, dziwne rozmowy, wizje, ucieczki z lekcji, a później zajęć. Gdzieś indziej też są ludzie, i owszem, ale po co szukać gdzie indziej?
Wały Chrobrego, na których odbyło się tyle imprez, na których zawsze na zakończenie i rozpoczęcie roku szkolnego wybiera się tylu ludzi!
To wszystko, co tu robię, w co jestem zaangażowana.
To, że nie często wpadają tu wielkie gwiazdy- przynajmniej udaje mi się uzbierać pieniądze, by pójść na jak największą ilość imprez.
Mało fajnych lokali- może i tak- ale nie trzeba pół wieczoru wybierać gdzie się pójdzie:)
Pierwsze, takie prawdziwsze zakochanie.
Dwie godziny i możliwość zjedzenia pysznego Kebaba tureckiego w Berlinie.
Dużo by wymieniać.
A co Tobie udało się znaleźć? Chyba nie jest jednak tak źle. Zawsze każdemu trzeba dać szanse- zarówno osobie, jak i miejscu. Mierzenie wysoko nie jest czymś negatywnym, ale najpierw trzeba zacząć to robić od samego siebie- a podobno trudniej jest wypatrzyć coś pozytywnego- bo te złe rzeczy same wpadają w oko. A teraz uśmiech i spacer po Szczecinie!
Komentarze
0