Jak informuje Marzena Białowolska z Dzikiej Ostoi, do kradzieży musiało dojść dzisiaj w nocy. Złodziej prawdopodobnie chciał ukraść balkonowe donice, ale zobaczył drewniany domek w którym spodziewał się znalezienia cennych akcesoriów. Przedmiotów tam nie było, ale było zwierzę, które mogło wydawać mu się cenne. Trwają poszukiwania złodzieja, bo choć wydra jest już odchowana i prawie gotowa do powrotu do natury, to może być agresywna wobec ludzi, których nie zna.

Złodziej wszedł po donice, wyszedł z dzikim zwierzęciem

Do kradzieży doszło w Mierzynie.

- Została zabrana razem z szarym kontenerem, który stał przed domkiem. Basia ze względu na gabaryty i to, że ma dziczeć została przeniesiona do swojego dużego apartamentu. Basia bardzo mocno gryzie jeżeli się przestraszy, jest bardzo zwinna i może uciec. Tolerowała moją osobę, ale wystarczyło, że założyłam rękawice i byłam już przez nią nierozpoznawalna, co wiązało się z pogryzieniem. Dlatego maskotki ani pożytku z niej nie będzie – mówi Marzena Białowolska z Fundacji Dzika Ostoja. - To nie pierwszy raz kiedy dochodzi do kradzieży w tych okolicach, zazwyczaj łupem padają donice, rowery oraz przedmioty, które w oczywisty sposób mogą wydawać się cenne. Złodziej pewnie myślał, że kradnie jakieś egzotyczne zwierzę. Dodam tylko, że znad okolicznego jeziorka swojego czasu kradzione były nawet małe pisklaki gęgaw, więc jest to dziwna okolica – dodaje Białowolska.

W Internecie szybko pojawiło się ogłoszenie, że ktoś na Gumieńcach chce sprzedać wydrę, ale póki co nie udało się zweryfikować czy to prawdziwa informacja.

Wydra była prawie gotowa do wypuszczenia na wolność

Marzena Białowolska w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl przyznaje, że zwierzę jest już samodzielne i w dobrych warunkach powinno sobie poradzić, ale wydry to zwierzęta, które muszą mieć do życia oczko wodne lub takie miejsce, w którym będą czuć się bezpiecznie.

- Gdyby złodziej to czytał, to niech jej nie wypuszcza! Basia powinna już sobie w zarybionej wodzie poradzić, ale wydry są terytorialne i Basia może nie być zaakceptowana. Niech osoba, która ją porwała ma w sobie odrobinę człowieka i odda Basię jak nie do mnie, to do TOZU, straży miejskiej czy schroniska dla zwierząt. Ona trafi do mnie. Resztę może sobie zatrzymać – apeluje Białowolska.

Zwierzę miało zostać wypuszczone na wolność za kilka tygodni, bo zdrowo się rozwijało i nabrało już sporo tkanki tłuszczowej. Osoby mogące pomóc w odnalezieniu zwierzęcia proszone są o kontakt z fundacją.