Niezbyt mądry zakład w tym przypadku zakończył się prawdziwą tragedią. W niedzielny wieczór dwóch mężczyzn założyło się, czy jeden z nich da radę przepłynąć wpław Parnicę na wysokości ul. Rybnickiej. Mężczyzna wskoczył do wody i słuch po nim zaginął. Mimo natychmiastowego wezwania policji i Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego mężczyznę odnaleziono martwego dopiero następnego dnia około godziny 12.40.
Akcja poszukiwawcza trwała kilka godzin
Ratownicy szczecińskiego WOPR wznowili w poniedziałek poszukiwania zaginionego mężczyzny, który poprzedniego wieczoru postanowił popływać w Parnicy i nie powrócił. Działania załogi R-214 polegały na przeszukaniu rewiru za pomocą sonaru, wskazaniu i oznaczeniu miejsca zdarzenia. Chwilę po godzinie 12.00 ratownicy zakończyli wyznaczanie potencjalnych miejsc, które następnie sprawdzili nurkowie PSP i ujawnili ciało zaginionego.
– Takich zdarzeń, w tak bliskim nagromadzeniu nie mieliśmy od dawna. Policja prowadzi postępowanie. Na prosty, chłopski rozum możemy przypuszczać, że musiał tutaj wystąpić alkohol. Nie wyobrażam sobie, żeby, ot tak w takim miejscu wskoczyć do wody. To był przecież dorosły mężczyzna, a nie nastolatek – mówi Jacek Kleczaj, kierownik Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
„Jeżeli chodzi o alkohol nad wodą, to w tym roku jest tragedia”
Sezon kąpielowy w Szczecinie rozpoczął się w połowie czerwca. Mimo to doszło już do kilku zdarzeń tragicznych. Zaledwie kilka dni temu w Jeziorze Głębokie, na niestrzeżonej części kąpieliska utonął 21-letni mężczyzna. Jak wyjaśnia Jacek Kleczaj, niemal każda interwencja ratowników wodnych w tym sezonie związana jest ze spożywaniem alkoholu nad wodą:
- Jeżeli chodzi o alkohol nad wodą, to w tym roku jest tragedia. Liczba zdarzeń problemowych jest wysoka, nie pamiętam, by kiedykolwiek było tak źle jak w tym roku. Większość naszych akcji i wezwań dotyczy osób nietrzeźwych. Wzrosła liczba interwencji na kąpieliskach strzeżonych. Najbardziej jest to widoczne na kąpieliskach Dąbie i Głębokie, gdzie poza pouczeniami, zdarzało nam się już wypraszać ludzi z obiektów – dodaje Jacek Kleczaj.
Relatywnie mniej interwencji jest za to na szczecińskich bulwarach. Po dość burzliwym początku sezonu WOPR przyznaje, że sytuacja się uspokoiła.
Komentarze
13