Co się dzieje, gdy nagle stwierdzasz, że zrealizujesz jedno z takich marzeń sama, z wielkim plecakiem i namiotem? Wtedy dzieje się magia!
„Moim marzeniem były Lofoty, nazywane „Karaibami północy”. Zakładałam, że poszukam ekipy, wynajmiemy nocleg, auto...wiecie, jak większość ludzi na urlopie. A potem przyszło odkładanie na później, pod wpływem bieżączki dnia codziennego...z którego wyrwała mnie....relacja na fb znajomego z wyjazdu moich marzeń, tyle, że mnie na nim nie było... i zapadła spontaniczna decyzja, że już na nic nie czekam, nikogo nie szukam, lecę! Czy miałam wątpliwości? Miałam. Czy się bałam? Oczywiście! Czy zrobiłabym to po raz drugi? Tak!
Lofoty bywają słoneczne, ale też surowe, deszczowe, wietrzne, jednak w każdym wydaniu są piękne i wciąż dość dzikie. Czy można tam sobie dać radę samej, śpiąc pod namiotem? Okazuje się, że jest to prostsze niż może się wydawać. Ty też dasz radę. Chcesz się dowiedzieć, jak to wyglądało u mnie? Zapraszam na podróż od pomysłu do realizacji”.
Ewa Szpilman
Komentarze
0