Wycinka ponad 1500 drzew wzdłuż torów kolejowych nie zostanie zrekompensowana nowymi nasadzeniami. Magistrat tłumaczy, że drzewa mogłyby zostać posadzone „prawie wyłącznie w wyniku poważnych inwestycji”. Zdaniem Przemysława Słowika to absurdalny argument, a „drzewa w Szczecinie nie są priorytetem”.
Ponad 1500 drzew zostanie wyciętych z terenów linii kolejowych nr 428 Szczecin Dąbie-Szczecin Podjuchy oraz 351 Poznań Główny-Szczecin Główny (szlak Dziewoklicz-Szczecin Wstowo). Pomimo licznej wycinki, nie zostaną wykonane nasadzenia zastępcze. Jak tłumaczy zastępczyni prezydenta miasta Anna Szotkowska, „pozornie dostępne lokalizacje są często wykluczane”. Wśród powodów wymienia m.in. status własnościowy działki, zapisy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, a także kolizje z zabudową i podziemną infrastrukturą.
Centrum Szczecina cierpi na brak zieleni
Nieco inne zdanie na ten temat ma radny i współprzewodniczący partii Zieloni Przemysław Słowik. Jak mówi, „wystarczy przejść się chociażby po Centrum, Śródmieściu czy Niebuszewie, aby znaleźć puste, pozbawione drzew zieleńce.
– Im bardziej oddalamy się od centrum, tym więcej takich miejsc znajdziemy – podkreśla radny Słowik. – Na brak zieleni najbardziej cierpi ścisłe centrum Szczecina i jego bezpośrednie sąsiedztwo, które w większości jest zdegradowane i betonowane.
Anna Szotkowska także wskazuje Śródmieście jako obszar o najwyższym deficycie zieleni wysokiej. Nie bez przyczyny. Jak tłumaczy zastępczyni prezydenta, wprowadzenie nowych drzew możliwe jest „prawie wyłącznie w wyniku poważnych inwestycji związanych z przebudową istniejącej infrastruktury”. Dodaje przy tym, że większość terenów - które w Śródmieściu należą do miasta - to wąskie działki drogowe, na których znajdują się chodniki i ulice. Są jeszcze niezagospodarowane tereny przeznaczone na zieleń, ale jest pewne „ale”.
– Stanowią najczęściej obszary pokryte naturalnym zadrzewieniem powstałym w wyniku sukcesji, na których nie ma miejsca na wykonanie nowych nasadzeń. Chyba, że zostałyby poprzedzone wycinką istniejących, młodych drzew – tłumaczy A. Szotkowska. Dodaje, że miasto samo potrzebuje dużej ilości miejsc do wykonania nasadzeń na własne potrzeby, aby wywiązać się ze zobowiązań przyjętych w ramach „Standardów utrzymania ochrony i rozwoju terenów zieleni”.
Szczecin doczeka się banku nasadzeń?
Zdaniem Przemysława Słowika, „drzewa w Szczecinie nie są priorytetem”. Wskazywać mają na to „liczne wycinki oraz coraz niższe kwoty na nowe nasadzenia”.
– Dlatego nawet, kiedy zdarza się okazja, aby posadzić 1500 drzew, nikt z niej nie korzysta. Widać to również po tym, jak ignorowana jest potrzeba utworzenia banku nasadzeń – krytykuje radny. Przypomina przy tym, że od początku kadencji stara się, aby „powstała baza, w której mieszkańcy będą mogli zobaczyć miejsca dla posadzenia nowych drzew”. Do tego powinna być dostępna aplikacja, która pozwoli mieszkańcom wskazywać takie miejsca.
– Rozwiązania, które są standardem w innych miastach Polski, u nas traktowane są jako zbędny wydatek – uważa współprzewodniczący partii Zieloni. – Po pierwszej interwencji bank nasadzeń miał powstać w dwa miesiące. Po kolejnej deklarowaną datą był jesień 2021.
Przemysław Słowik złożył trzecią interpelację. – Zobaczymy jaką datę obecnie wskaże urząd miasta. Obawiam się, że dojdziemy do tego mitycznego roku 2050 – przypuszcza.
Komentarze
15