Nowe zapory zostały postawione na Odrze w Szczecinie. Blokada w okolicach Mostu Gryfitów już zatrzymuje śnięte ryby, które na bieżąco są wyławiane. Pomimo tego, że sytuacja na północy wydaje się być lepsza niż na południu województwa, to Odra musi mierzyć się z kolejnym problemem. Najnowsze wyniki wskazują na niską zawartość tlenu w wodzie, co powoduje przyduchę i nowe śnięcia ryb.

W środę po południu wojewoda zachodniopomorski przekazał dziennikarzom najnowsze dane dotyczące katastrofy ekologicznej na Odrze. Miejscem spotkania były okolice Mostu Cłowego, gdzie znajduje się jedna z najnowszych zapór. W tym miejscu nie było jeszcze widać śniętych ryb.

Fala zanieczyszczeń może pozostać na dłużej w Szczecinie

Do utylizacji przekazanych zostało blisko 67 ton ryb i skorupiaków. Liczba ta nie obejmuje kilkunastu ostatnich godzin, kiedy kolejne tony były zbierane i wywożone do spalarni w Gołubiu-Dobrzyniu.

– Wydaje mi się, że najnowsze dane będą niższe. Ta ilość śniętych ryb, którą obserwujemy w granicach administracyjnych Szczecina, jest zdecydowanie mniejsza w porównaniu do tego, co działo się na południu województwa – informuje wojewoda Zbigniew Bogucki.

Fala niosąca zanieczyszczenia może jednak pozostać na dłużej w Szczecinie. Do tej pory w granicach administracyjnych miasta wyłowiono 3 tony śniętych ryb i martwych skorupiaków.

– Z jednej strony mamy do czynienia z olbrzymimi masami wody (Jezioro Dąbie i Zalew Szczeciński – red.), które bardzo często powodują nurt wsteczny. Z drugiej strony prąca na północ rzeka Odra. Może się zdarzyć, że fala niosąca zanieczyszczenia będzie przez dłuższy czas w Szczecinie – informuje Zbigniew Bogucki.

Kolejny problem - przyducha

Na Odrze cały czas trwa walka, aby jak najmniejsze ilości śniętych ryb przedostały się do centrum miasta i Parku Krajobrazowego Doliny Dolnej Odry. Pojawił się jednak kolejny problem. Najnowsze wyniki badań próbek z wody wskazują na bardzo niskie parametry tlenu w rzece.

Poziom, który pozwala normalnie funkcjonować rybom, to około 4 miligramy tlenu na litr wody. Rejestrator monitorujący stan wody na wysokości Widuchowej wskazywał tylko 1,5 mg tlenu na litr wody. Podobne pomiary zarejestrowano w szczecińskich kanałach. Wpływ na zjawisko przyduchy ma przede wszystkim wysoka temperatura.

– Woda na powierzchni Odry osiąga nawet 27 stopni Celsjusza. Procesy gnilne także nie sprzyjają poziomowi tlenu w rzece – mówi wojewoda zachodniopomorski. – To pewien łańcuch następujących po sobie niekorzystnych zjawisk. Częściowo go przerwaliśmy, właśnie poprzez wyławianie tych śniętych ryb i obumarłych skorupiaków. Widzimy też co się dzieje w rzekach na zachodnie Europy. Niektóre całkowicie wyschły.

Dalej migrują na północ

W szczecińskich kanałach również wyławiane są świeżo śnięte ryby i za chwilę może być trudno rozgraniczyć, co jest tego powodem – napływ wody z południa, czy niska zawartość tlenu. Jednak jak podkreśla wojewoda Bogucki, „zdecydowana większość wyławianych ryb to te, które nie przeżyły na południowym brzegu rzeki”.

Jednocześnie wędkarze informują również o dużym ruchu ryb z południa na północ. Uciekają w stronę większych akwenów jak Jezioro Dąbie i Zalew Szczeciński.

– To też jednak powoduje większe zagęszczenie na ograniczonym obszarze, co nie jest korzystne i może powodować obniżenie poziomu tlenu – ostrzega Zbigniew Bogucki.

Czy zakaz zostanie przedłużony?

Tym samym wszystko wskazuje na to, że zakaz korzystania z wód Odry zostanie przedłużony o następne kilka dni. Oficjalną informację w tej sprawie wojewoda Zbigniew Bogucki ma przekazać w czwartek rano. Jednocześnie nie rekomenduje wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, o co apelował marszałek Olgierd Geblewicz.

– Premier Mateusz Morawiecki zadeklarował podczas spotkania w Widuchowej, że będzie pomoc finansowa dla terenów nadodrzańskich. Próbujmy żyć normalnie na tyle, ile możemy. Deklaracja premiera pozostaje aktualna – zapewnia Zbigniew Bogucki.

Obecnie w 15 miejscach na Odrze (w województwie zachodniopomorskim) rozstawionych jest już 26 zapór. – To pokazuje, jak olbrzymia jest determinacja, aby ochronić jak najwięcej przyrodniczego dziedzictwa – podkreśla Z. Bogucki.