Szczecin to nie salony Wersalu - przekonuje stowarzyszenie KoLiber. Takie budki jak ta na pl. Rodła świadczy o uzdrowieniu rynku. Według stowarzyszenia ten kiosk może być powrotem do handlu na ulicach Szczecina.
Bardzo zaniepokoiła nas dyskusja wzniecona „za pomocą” budki przed Pazimem i dotycząca estetyki miasta.
Od razu wylewamy „kawę na ławę” i trzeba to sobie powiedzieć jasno – wszelkie punkty handlowe, gastronomiczne, stragany, banery czy reklamy są nieodłączonym elementem miejskiego ulicznego krajobrazu i w ocenie Stowarzyszenia KoLiber dysputa o nich, z którą mamy do czynienia na łamach Gazety jest niepokojąca. Tym bardziej w Szczecinie – mieście kupców.
Mówiąc jednak o meritum sprawy. Chcemy podkreślić, że miasto jest przede wszystkim dla ludzi, a każdy mieszkaniec na pewno jest konsumentem. Wysyp ulicznego handlu i reklamy, który nastąpił w latach 90. jest normalnym objawem uzdrowienia rynku po czasach gospodarki totalnie centralnie planowanej. Toteż każdy musi walczyć o klienta. Najlepiej na ulicy, tam najłatwiej dotrzeć do potencjalnego nabywców usługi czy produktu, ażeby mieć ich coraz więcej – a co za tym idzie, móc zwiększyć obrót i obniżyć ceny. Ulica pozwala też wybić się maluczkim konkurentom wielkich sklepów, co idzie z korzyścią dla konsumenta. Dlatego cieszymy, że kolejny przedsiębiorca postanowił podjąć walkę o zdobycie serca i portfeli szczecinian. W opinii naszego stowarzyszenia precedens z utworzeniem kolejnego punktu handlowego na ulicach Szczecina powinien być dobrym początkiem powrotu handlu na ulice naszego miasta, wbrew narzekaniom malkontentów chcących uczynić z naszych ulic pruderyjną pustynię bez życia. Taką jak niedawno oddana do użytku Aleja Kwiatowa, którą maruderzy nazywali „paskudną”, bo odbywał się tam handel z czerwonych namiotów. Co jest teraz? Miejsce na zbrodnie doskonałą, jakieś duże klocki po środku oraz niedziałający zegar...słoneczny! Inny przykład – teren na Bramie Portowej – obok Galerii Centrum. Zamiast „paskudnych budek” mamy teraz chwasty i niewykorzystane miejsce. Super!
Dlatego dajmy sobie już spokój z robieniem ze Szczecina salonów Wersalu na siłę, niech na razie zapanuje chaos – prawie jak ten znany z meksykańskich ulic – w końcu spokojnie możemy się porównywać z tym krajem, gdyż jesteśmy na podobnym stopniu rozwoju ekonomicznego. Zaś jeśli komuś takie porównanie niemiłe to może równać np. do bogatego europejskiego Berlina. U naszego najbliższego sąsiada uliczny handel, budki, stragany i pchle targi to codzienność. A może potrzebny jest jakiś złoty środek pomiędzy Berlinem a Meksykiem? Trudno powiedzieć. Jest jednak pewne, że należy – z korzyścią dla mieszkańców – ułatwić uliczny handel.
Stowarzyszenie KoLiber Szczecin
Zobacz także:
Blaszak, który przelał czarę goryczy
Brzydka budka pod Pazimem - ZDiTM odpowiada
Komentarze
6