Przez około dziesięć minut policjanci trzymali za rękę zwisającego z wiaduktu mężczyznę. Gdyby nie interwencja mundurowych i ich zdecydowane działanie desperat prawdopodobnie runąłby na jezdnię i zagroził nie tylko sobie, ale i uczestnikom ruchu drogowego.

Kilkadziesiąt minut przed północą szczecińscy policjanci będący w pobliżu ul. 26 Kwietnia, zostali powiadomieni o tym, że na wiadukcie kolejowym znajduje się osoba, która prawdopodobnie chce skoczyć. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce zobaczyli jak nad przejeżdżającymi pod wiaduktem pojazdami, na skraju mostu stoi mężczyzna.

- Sytuacja była niebezpieczna nie tylko dla niego, ale również dla osób, które jechały pojazdami. Policjanci zabezpieczyli trasę, wstrzymali ruch i wbiegli na wiadukt, ale na ich widok mężczyzna zszedł niżej i chwycił się rękoma za barierkę. Jego nogi były w powietrzu. Krzyczał, aby go zostawić, nie chciał żadnej pomocy. Gdy puścił jedną dłoń i zwrócił głowę w stronę jezdni, policjanci natychmiast chwycili go za rękę, wtedy desperat szarpał się i krzyczał, aby zostawić go w spokoju, utrudniając policjantom pomoc - mówi asp. Mirosława Rudzińska.

Po kilku minutach asysty mundurowym udzielił kolejny partol, na miejsce wezwane zostały inne służby ratunkowe. Po zakończonej interwencji ruch na trasie został przywrócony. Mężczyzna, któremu udzielana była pomoc został przewieziony do szpitala.