To bardzo ciekawa propozycja w bogatym programie festiwalu MUSIC.DESIGN.FORM w Filharmonii w Szczecinie! Już 23 września swój najnowszy projekt „Unspoken Words” zaprezentuje brytyjski didżej i producent – Max Cooper. Jego styl jest miksturą techno, ambientu IDM i muzyki klasycznej, a artysta zyskał uznanie także za sprawą remiksów utworów takich artystów, jak Michael Nyman, Nils Frahm czy Hot Chip. Udało nam się porozmawiać z Cooperem m.in. o tym, jak powstawała najnowsza płyta, jak pomaga mu w tworzeniu nauka i... jakie polskie płyty posiada w swej kolekcji.

wSzczecinie.pl: Występowałeś w Polsce wielokrotnie, m.in. podczas Festiwalu Tauron Nowa Muzyka w Katowicach. Jak wspominasz swoje wizyty w naszym kraju?

Max Cooper: Wczoraj byłem w długiej podróży samochodem po Massachusetts i kierowca pytał mnie o moje ulubione festiwale. Opowiedziałem mu właśnie o Tauronie i krakowskim Unsound, i Audioriver oraz o wielkiej, polskiej elektronicznej scenie artystycznej. W Polsce, miałem kilka świetnych wydarzeń. Bardzo dobrze je wspominam.

Wizualizacje oraz tworzone specjalnie do twojej muzyki filmy są bardzo ważną częścią twojego przekazu. Reżyserujesz niektóre klipy. Czy traktujesz to jako uzupełnienie muzyki, czy może najpierw powstają wizualizacje, a potem muzyka?

MC: Uwielbiam sztuki wizualne, naukę i filozofię, i w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że moje pochodzenie i zainteresowania były znakomitym źródłem pomysłów wizualnych. Zacząłem więc spisywać pomysły oraz historie i wysyłać je artystom wizualnym. Myślę, że moją rolę najlepiej określić mianem dyrektora kreatywnego, w przeciwieństwie do reżysera. Twórcy projektów wizualnych są reżyserami, a moja rola jest bardzo różna w zależności od projektu. Uwielbiam proponować moje pomysły i pracować ze wszystkimi moimi niesamowitymi współpracownikami. Zazwyczaj zanim zrobię muzykę, mam jakieś wyobrażenie dotyczące przyszłej estetyki, więc mogę skomponować muzykę do takiej formy jeszcze przed stworzeniem klipu. Czasami wizualizacja jest już skończona przed rozpoczęciem tworzenia muzyki, czasami muzyka jest gotowa przed wizualizacją… Nie ma stałej metody.

Posiadasz wykształcenie z zakresu genetyki, co widać w muzyce na płycie „Chromos”, w której łączysz swoją pasję do sztuki i nauki. Czy zgodzisz się, że genetyka to twój background, który wyróżnia cię spośród innych twórców muzyki elektronicznej?

MC: Niekoniecznie… Myślę, że moją główną techniką jest działanie pod wpływem uczuć. Odkąd byłem dzieckiem, uważałem, że doświadczanie uczuć jest bardzo przytłaczające. Muzyka natomiast zawsze była dla mnie ukojeniem i miejscem, które tworzyło pozytywną przestrzeń do ucieczki. Kiedy zacząłem samodzielnie ją tworzyć, stwierdziłem, że mogę po prostu podążać za intuicyjnym odczuciem. Pomysły naukowe są świetne w przypadku wizualnych i strukturalnych systemów pracy przy muzyce i także są pełne uczuć, z których czerpię, ale ostatecznie to nasze wspólne doświadczenie bycia ludźmi jest rdzeniem mojej pracy.

Najnowszy album muzyczny „Unspoken Words” wydaje się być bardzo wymagającym projektem, ale i bardzo dopracowanym. Kiedy zacząłeś nad nim pracować i jak przebiegał ten proces?

MC: Miałem trudny czas i po prostu potrzebowałem wyrazić siebie emocjonalnie, w przeciwieństwie do moich zwykłych albumów audiowizualnych, które zaczynają się od pomysłów wizualnych. Później nadal budowałem na pomysłach wizualnych, ale koncepcje i historia tego projektu w postaci filmu w wersji Dolby Atmos dotyczyły wyłącznie poszukiwania własnej ekspresji. Wizualizacje okazały się więc jeszcze bardziej abstrakcyjne niż zwykle, a przekaz zamienił się w wizualizację ekspresji, a w końcu… ucieczkę z ludzkiego ciała. Jeśli brzmi to trochę dziwnie, więcej szczegółów można znaleźć na www.unspokenwords.net

Jesteś również znany jako twórca remiksów. Co sprawia, że podejmujesz się tego typu aktywności? Nad jakim utworem obecnie pracujesz?

MC: Uwielbiam remiksować, z przyjemnością spędzam czas z pięknymi pomysłami innych artystów i próbuję budować z nich nowe pomysły. Remiksowanie klasyków jest trudne, bo wydają się być niemal idealnymi utworami muzycznymi do pracy, do której są przeznaczone, ale próba odnalezienia w nich czegoś nowego, z poszanowaniem ich tożsamości i historii, jest delikatnym procesem. Kiedyś zdarzyło się, że poczułem, że nie mogę oddać wierności oryginałowi, więc nie wysłałem wykonanego remiksu, ale zwykle mogę coś znaleźć i wykreować interesujący efekt. Moja najnowsza praca w tym zakresie dotyczy utworu, który jest prawdopodobnie największym rave'owym hitem wszech czasów. Jego tytułu nie mogę jeszcze ogłosić, ale może będziesz wiedział, co to jest…

Czy masz w swojej prywatnej kolekcji utwory polskich muzyków?

MC: Oczywiście! Mogę wymienić VTSS, Chopina, Roberta Babicza, Jacaszka, Bogdana Raczyńskiego i zapewne wielu innych, w przypadku których nawet nie zdaję sobie sprawy, że są Polakami. Mój dziadek też był Polakiem, więc i ja nim jestem w jednej czwartej...

Dziękuję za rozmowę!

MC: Ja także. Do zobaczenia w Szczecinie!