– Polacy są kuszeni przez dyskonty, by kupować jak najwięcej alkoholu. Wywożą go ze sklepów całymi paletami. Jeżeli się coś kupuje, to po to, żeby to wypić. Kupimy 5 piw, to wypijemy 5 piw, kupimy 24, to spożyte zostaną 24 – mówi ostro dr Teresa Zalewska, psychiatra ze Szczecina. Ekspertka uważa, że dyskonty obchodzą ustawę o wychowaniu w trzeźwości i pozawalają sobie wprost na promocję alkoholu. Głos w sprawie zabrała także Okręgowa Izba Lekarska w Szczecinie.

Statystycznie Polak rocznie wypija 12 litrów czystego alkoholu i… 100 litrów piwa

Kup 12 piw, a 12 otrzymasz za darmo lub kup 10 piw, a cena spadnie do 2 złotych za butelkę – przed majówką obserwujemy prawdziwą falę reklam, by przed kilkudniowym odpoczynkiem uzbroić się w jak największą ilość alkoholu. Oferty dyskontów na majówkę od lat prezentują się podobnie, co według lekarzy zrzeszonych w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Szczecinie jest wielce niepokojące. Dyskonty promują zakup piwa, obniżają drastycznie jego cenę, a promocje konstruują tak, by klient kupował go jak najwięcej. 

 – Spożycie czystego alkoholu w Polsce to ok. 12 litrów w ciągu roku na osobę. Spożywanie piwa jest drastycznie większe, bo przeciętny Polak wypija 100 litrów rocznie. Promocja czy reklamowanie alkoholu w Polsce jest niedozwolone poza właśnie piwem. Prawodawca uznał, że piwo jest „innego rodzaju” alkoholem. Jasne jest to, że to jest rodzaj alkoholu, który wypijany w dużych ilościach może powodować uzależnienie, tak jak mocne alkohole – mówi dr Piotr Podwalski, pełnomocnik ds. zdrowia lekarzy w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Szczecinie, kierownik Oddziału Dziennego Psychiatrii PUM w Szczecinie.

 – Moim zdaniem w mniejszym stopniu problem dotyczy kompanii piwowarskich czy producentów piw kraftowych, którzy często na etykietach umieszczają informację zachęcające do rozsądnego spożycia, niż dyskontów, które w swojej polityce marketingowej zachęcają po prostu do jak największych zakupów – mówi lek. Aleksander Matysiak, sekretarz Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie. – Konsument nie powinien być zachęcany do zakupu większej ilości produktu, którego spożycie w dużej ilości jest szkodliwe, a takim produktem jest alkohol w każdej formie – dodaje.

Promocje szkodliwe społecznie. To już czasem nie jest majówka, a pejoratywnie „alkomajówka”

Temat ten na forum Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie poruszyła dr Teresa Zalewska, psychiatra. Jak zaznacza, promocja spożywania piwa spowodowała, że ludzie nie wyobrażają już sobie bez niego grillowania, a zakup większej ilości trunku sprawia, że po prostu piją go więcej.

 – To już czasem nie jest majówka, a pejoratywnie „alkomajówka”. Dni wolne należy wykorzystać na wypoczynek, a nie na spożywanie większej ilości alkoholu. Dyskonty ułatwiają zakup piwa, a naturalną rzeczą jest, że jeżeli ktoś kupi 24 butelki piwa w sklepie, to właśnie po to, by je spożyć – mówi dr Teresa Zalewska. – Obserwując to, co się dzieje, mam od kilku lat wrażenie, że dyskonty promują alkohol i przyczyniają się znacząco do rozpijania Polaków. Należy to uregulować. To jest szkodliwe społecznie, gdy sklepy kuszą do zakupu alkoholu – dodaje.