Marek Dyjak był w Szczecinie pod koniec września ubiegłego roku tak więc można było już poznać jego możliwości wokalne. Wtedy grał i śpiewał w klubie Rocker sam. 14 stycznia w ramach festiwalu „Akustyczeń” pojawił się w Szczecinie w duecie z Jerzym Małkiem (trąbka).

Widownia teatru Kana, w którym ten występ zobaczyliśmy, wypełniła się do ostatniego miejsca. Nawet po rozpoczęciu koncertu dochodzili jeszcze kolejni widzowie, którzy już z trudem się mieścili na sali. Sądzę, że wiele osób chciało się osobiście przekonać czy rzeczywiście Dyjak dysponuje tak niezwykle silnym i wręcz przeszywającym głosem (bo tak się o nim mówi i pisze). Zapewniam, że przekazywane na jego temat opinie bledną gdy zetkniemy się na żywo z jego śpiewem. Efekt jest wręcz miażdżący! Gdy ten pan głos wydaje z siebie wszyscy leżą na glebie ...Dyjak zaczął od „Pisz do mnie”, by następnie wykonać swoje bodajże najbardziej znane utwory -"Durna miłość” „Na krawędzi szkła” Roberta Kasprzyckiego „Jednym szeptem” Mirosława Czyżykiewicza czy „Kołysankę dla księżniczki Romi”. Uderzał w struny precyzyjnie i mocno, wyciskając z pudła gitary akustycznej bardzo wiele ...

Towarzyszący mu na trąbce Jerzy Małek też już jest znany szczecinianom. Choćby za sprawą udziału w Zmaganiach Jazzowych`2004 (jego utwór „Carolyn” można znaleźć na płycie podsumowującej to wydarzenie, wydanej przez Sojazz). Od tego czasu jego kariera tego muzyka związanego głównie z trójmiejską sceną jazzową, nabrała jeszcze rozpędu. W ubiegłym roku wydał kolejną już swą płytę - wysoko oceniony album „Bop Beat” (można go było kupić przy wejściu na wczorajszy koncert). Na pewno ubarwił on surowe, gorzkie interpretacje Dyjaka, choć warto podkreślić, że nie były to solowe popisy. Partie trąbki pełniły bardziej rolę dopełniającą i ilustrującą narrację poetycką prowadzoną przez Dyjaka.

Pan Marek w przerwach m.in. cytował Rafała Wojaczka, wspominał o Stanisławie Celińskiej, którą określił jako matkę chrzestną swej ostatniej płyty. Mówił też o przyjaźni z innymi twórcami tzw. poezji śpiewanej. Oprócz już wymienionych kilka słów poświecił Janowi Kondrakowi, który (w pewnym sensie) napisał dla niego „Piosenkę w samą porę” Godzinny koncert zwieńczyć mogła „Ta ostatnia niedziela” zapowiedziana jako pieśń, która była zakazana przed wojną, gdyż tak często towarzyszyła samobójstwom nieszczęśliwie zakochanych … Po krótkiej przerwie panowie powrócili jednak jeszcze na scenę by wykonać „Człeka zbuntowanego”(kolejny tekst Kondraka) i był to niezwykle dobitny akcent finałowy. „Zerwę się jeszcze raz, sieknę w ryj kogo trza Jeszcze będą o mnie mówić, będą bać ...” Na pewno będą jeszcze o nim mówić, to nie ulega wątpliwości. Takich koncertów nie zapomina się szybko. Warto dodać, że w zapowiedziach na ten rok przewidziane jest wydanie DVD z występem Dyjaka (które zostanie nagrane w marcu w Katowicach).