Miłość, przyjaźń, zdrada i śmierć – o tym opowiadał zaprezentowany w dniu wczorajszym (18 marca) widowiskowy spektakl w wykonaniu irlandzkiej grupy Gaelforce Dance…

Radość, gniew i żałoba

Ona i On. Poznają się i zakochują w sobie. Wkrótce pobierają się. Ich wesele jest gwarne i wesołe. Przy swoim boku spędzają kolejne dni. Ona dba o ognisko domowe, On jako prawdziwy mężczyzna pracuje na życie. Jednak ten sielankowy scenariusz zostaje przerwany przez niewierność poślubionej niewiasty. Poróżniła Ona dwóch przyjaciół, burząc także szczęście innego związku. Zdradzony mężczyzna wyzywa przeciwnika na pojedynek i wkrótce dochodzi o walki…

Ostatecznie sprawy w swoje ręce postanawia wziąć porzucona ukochana drugiego z przyjaciół. Zastawia na rywalkę pułapkę, z której przestraszona dziewczyna nie ma jak uciec. Dochodzi do zbrodni… W dniu jej pogrzebu w obliczu smutku i łez pomiędzy dwoma dawnymi przyjaciółmi zapanowała zgoda, przypieczętowana męskim uściskiem dłoni.

Ruch jak okamgnienie

Choć fabuła spektaklu była prosta i przewidywalna, to jej przedstawienie było naprawdę miłe dla oka. Taniec dwudziestu tancerzy w tak szybkim tempie budził zachwyt i podziw. Na szczególne uznanie zasługują dwie solistki. Jedna z nich drobna i subtelna, poruszała się lekko i delikatnie. Druga zaś tańcząc pewnie i zmysłowo była przebojowa i energiczna. Nieskomplikowana historia opowiedziana tańcem z każdą kolejną odsłoną nabierała nowego wymiaru.

Chaos

Niestety po raz kolejny przekonałam się, że hala Międzynarodowych Targów Szczeciński nie jest najlepszym miejscem dla wystawiania spektakli, zwłaszcza tak widowiskowych. Jeszcze w trakcie rozpoczynania się przedstawienia zagubieni widzowie szukali swych miejsc, które nie były zbyt dobrze oznakowane. Koniec końców, pomimo związania krzeseł dla publiczności w celu ich nie przestawiania, ludzie chcąc ominąć z pola widzenia masywne filary znajdujące się przed sceną, zamiast pojedynczo przesuwali całe rzędy siedzisk. Oczywiście nie obyło się to bez typowego dźwięku szurania krzeseł o podłogę, co nieco zakłócało odbiór prezentowanego show. Trzeba stwierdzić, że organizatorzy raczej postanowili na ilość, a nie na jakość. Chcą zadowolić widzów z dalszych rzędów, nagłośnienie było zbyt donośne i ludzie wychodząc z hali byli lekko ogłuszeni. Być może przy następnym evencie zostanie wcielona w życie idea, że czasami mniej znaczy lepiej.