To wyjątkowa okazja, by przyjrzeć się starym – dotychczas niepublikowanym – dokumentom, które skrywają historię pierwszych lat działalności instytucji, dzisiaj znanej jako Opera na Zamku w Szczecinie. „Takiej atmosfery nie było nigdzie, taki teatr zdarza się raz na sto lat. To była rodzina”.
Opera na Zamku w Szczecinie kilka dni temu zaprezentowała nową publikację zatytułowaną „U źródeł szczecińskiej sceny muzycznej. Protokoły posiedzeń Towarzystwa Miłośników Teatru Muzycznego (1956-1958)”. Praca pod redakcją Jacka Jekiela i Krzysztofa Kowalczyka powstała przy współpracy Opery na Zamku i Archiwum Państwowego w Szczecinie z okazji jubileuszu 65-lecia teatru muzycznego w Szczecinie. W 1956 r. narodził się w Szczecinie teatr muzyczny – dzisiejsza Opera na Zamku.
Podczas spotkania promującego publikację dyrektor Opery na Zamku opowiedział o pracy nad tekstem. Kiedy zainteresował się historią zespołów Opery na Zamku, trafił na protokoły posiedzeń organizacji, która powstała w 1956 roku, a której celem było utworzenie w Szczecinie pierwszej sceny muzycznej, nazwanej Operetką Szczecińską.
– Pomyślałem sobie, że kto jeszcze – poza takim wariatem jak ja – do takiego archiwum zajrzy. Tak zrodził się pomysł współpracy z prof. Krzysztofem Kowalczykiem, obecnie dyrektorem Archiwum Państwowego w Szczecinie – mówił Jekiel.
Jak zrodził się pomysł na taką szczecińską scenę?
Publikacja prezentuje początki Operetki Szczecińskiej i pierwsze lata jej działalności. Jest ukłonem w stronę założycieli Towarzystwa Miłośników Teatru Muzycznego. Impuls do powstania w naszym mieście zawodowej sceny muzycznej dała garstka ludzi, której przyświecały wspólna idea, pasja i zamiłowanie do sztuki operowej. Z zebrań miłośników, w których uczestniczyło wiele kluczowych postaci szczecińskiej kultury tego okresu, zachowały się protokoły, wydane w niniejszej publikacji wraz z historycznym opracowaniem.
– Grupa zapaleńców, na czele z Jackiem Nieżychowskim, kilka osób z Gliwic, ale przede wszystkim ze Szczecina, w bardzo trudnych warunkach, stwierdziła, że w mieście nie ma teatru muzycznego i coś z tym trzeba zrobić. Widać w tych protokołach, że ich dyskusje były bardzo konkretne. Z jednej strony zastanawiano się, czy teatr muzyczny ma być inicjatywą społeczną, czy filią już działającej filharmonii – mówił Kowalczyk. – Walczono z zaangażowaniem o środki na bieżące utrzymanie. Gdyby nie ta determinacja, to przedsięwzięcie by się nie udało. Ono było niezmiernie ważne, bo Szczecin po 1945 roku był miastem, które powstało na „suchym korzeniu”. Wszystkie instytucje trzeba było otworzyć od początku, dodatkowo przybyło tu mniej elity intelektualnej niż na przykład do Wrocławia. Szczecin był miastem zapomnianym, peryferyjnym, dlatego to był olbrzymi trud tych ludzi.
Skoro Gliwice mogą mieć operetkę, to dlaczego nie Szczecin?
Publikacja opowiada o początkach powstania Towarzystwa Miłośników Teatru Muzycznego i Operetki Szczecińskiej, na której czele stanął Jacek Nieżychowski, śpiewak z Gliwic, wcześniej mieszkający w Szczecinie. Mówi się, że pomysł zrodził się w pociągu relacji Szczecin-Gdynia, w którym doszło do spotkania z Romanem Szechterem, ówczesnym wiceprzewodniczącym Wojewódzkiej Rady Narodowej w Szczecinie, a prywatnie zdeklarowanym miłośnikiem operetki i wielkim melomanem. Dzieci Jacka Nieżychowskiego podczas spotkania wspominały słowa ojca o tym, że „skoro Gliwice mogą mieć operetkę, to dlaczego nie Szczecin”?
Jacek Jekiel mówił także o pierwszych spotkaniach blisko 30 osób zaangażowanych w utworzenie teatru i pierwszej premierze w 1957 roku
– Ta inicjatywa nie miałaby racji bytu, gdyby nie coś, co ich połączyło – Operetka Szczecińska była światem pięknym, kolorowym. Na pierwszą premierę z Gliwic zostali oddelegowani soliści, wysłana była cała scenografia oraz kostiumy, orkiestrę stworzyli filharmonicy. To wszystko stało się zalążkiem operetki „Krainy uśmiechu”, powiewu normalności – dodał Jekiel.
Irena Brodzińska, uwielbiana przez szczecinian śpiewaczka, która wystąpiła w tej premierze, wspominała: „Pracowałam w wielu teatrach, ale zdecydowałam się na Szczecin, bo tu była wyjątkowa publiczność. Takiej atmosfery nie było nigdzie, taki teatr zdarza się raz na sto lat. To była rodzina”.
Publikacja w formacie pdf jest umieszczona na stronie internetowej Opery na Zamku w zakładce „65 lat Opery w Szczecinie”: https://www.opera.szczecin.pl/teatr/65-lat-opery-w-szczecinie
Komentarze
0