Jan Kidawa- Błoński nie jest często tworzącym reżyserem. Jego najnowszy film – „Różyczka” to dopiero trzeci tytuł, zrealizowany przez niego w ciągu ostatnich piętnastu lat. Fabuła tej produkcji przypomina rzeczywiste zdarzenia z biografii autora „Polski Piastów” -Pawła Jasienicy i głównie ten aspekt jest komentowany przez krytyków, ale do kina warto pójść także z innych powodów. Od poniedziałku – 6 kwietnia – „Różyczka” jest pokazywana w szczecińskim „Pionierze”

Przede wszystkim warto zaznaczyć, że  choć nie jest to film o charakterze edukacyjnym (przynajmniej z zamierzenia), to na pewno przybliża współczesnym odbiorcom  nastroje panujące wśród polskiej inteligencji pod koniec lat 60-ych oraz charakteryzuje działania skierowane przeciwko twórcom opozycyjnym.  W filmie wykorzystano autentyczne zdjęcia z wydarzeń marcowych 1968 roku oraz  sekwencje z przemówień Władysława Gomułki. Pokazana w nim inwigilacja środowisk twórczych za pomocą tajnych współpracowników oparta jest zaś na wiarygodnych  przekazach dotyczących metod stosowanych przez służby bezpieczeństwa. Istotą tego obrazu jest jednak przedstawienie dramatu jednostki, która w imię idei poświęca swoje życie prywatne, starając się bezwzględnie realizować polecenia zwierzchników.  Roman Rożek (w tej roli Robert Więckiewicz) to oddany  pracownik SB, który otrzymuje zadanie „rozpracowania” wroga Polski Ludowej, którym jest pisarz Adam Warczewski. (Andrzej Seweryn) . Ponieważ jego dziewczyna – Kamila (Magdalena Boczarska) zna tego człowieka, dzięki pracy na uniwersytecie (a nawet wzbudziła jego sympatię) nadaje się doskonale do tego by zbliżyć się do Figuranta i wydobyć  w ten sposób od niego obciążające informacje.  Rzeczywiście  ta taktyka okazuje się bardzo skuteczna i piękna Kamila (która wybiera sobie pseudonim konspiracyjny – Różyczka) zyskuje zaufanie Warczewskiego oraz jego kilkuletniej córki.

    Z czasem pomiędzy młodą adeptką pisarstwa (na taką pozuje Różyczka), a doświadczonym twórcą powstaje  silniejsza więź i wtedy rozpoczyna się dramat. Taki układ nie może być bowiem oczywiście zaakceptowany przez wszystkich zainteresowanych. Roman nie pogodzi się łatwo z faktem utraty swej partnerki ...  Ostatnie pół godziny filmu to duża dawka melodramatycznych scen – moim zdaniem zbyt duża. Na szczęście bardzo sprawne aktorstwo (zwłaszcza w wykonaniu Więckiewicza), powoduje, że ogólna ocena całości wypada mimo wszystko pozytywnie. Kolejnym walorem „Różyczki” jest muzyka ilustracyjna  Michała Lorenca.

Oczywiście dyskutując o tym filmie nie można uniknąć porównań  do takich, bardzo udanych produkcji ostatnich lat   jak „Rysa” czy oskarowe „Życie na podsłuchu”, które także  podejmują temat wzajemnego przenikania się  świata polityki i prywatnego życia w państwie totalitarnym. W tym zestawieniu „Różyczka” jest  obrazem o mniejszym ciężarze gatunkowym. Więcej w niej elementów zdecydowanie  rozrywkowych (głownie za sprawą często zrzucającej ciuszki głównej bohaterki), co może przyczynić się do większej frekwencji w kinach. Nie jest to jednak zarzut wobec  reżysera. Wciąż jednak bowiem mało mamy dobrych filmów, które ucząc potrafią też bawić.