Szczecin to nudna szara prowincja! Nic się tutaj nigdy nie działo i nie dzieje i nigdy nie będzie się dziać! Przyjrzyjmy się jak nasza „wiocha z tramwajami” wypada na tle innych miast…
Kobiety nadzwyczaj chętnie porównują też ubrania. Potrafią godzinami chodzić od regału do regału tylko po to, aby ostatecznie machnąć ręką i nie kupić niczego. Tej całej ceremonii wybierania towarzyszy niezwykle lubiane przymierzanie. Bo przecież nie można porównać dwóch sukienek, jeśli przymierzy się tylko jedną!
Ten pozornie oczywisty fakt okazał się dużo bardziej skomplikowany, gdy przyszło do porównywania Szczecina i innych miast. Polak jak to Polak wiecznie z czegoś niezadowolony i lubiący ponarzekać, zawsze krytykuje wszystko, co jego. Pod tym względem szczecinianie nie różnią się od reszty narodu. "Szczecin to wiocha z tramwajami!", "Nudna, szara prowincja, gdzie nic się nie dzieje!", "Ludzie są nietolerancyjni! Pełno dresów!". Za to Kraków. Kraków to jest coś. A byłeś w Krakowie? Nie? Ale to nic nie szkodzi. Przecież możesz doskonale powiedzieć, jak się tam mieszka. Wystarczy pooglądać telewizję i od razu wiadomo, że tam kwitnie, no wiesz… życie kulturalne się rozwija. No imprezy, festiwale. A byłeś na jakimś? Nie? Ale co tam! Wiadomo, że jest wypasiony. Bo tam zawsze się coś dzieje. Bo jest rynek. Tak jak w Poznaniu. Też jest. Więc musi być super.
Świat wygląda zupełnie inaczej oczami kogoś, kto w tym szarym Szczecinie mieszkał, a aktualnie przeprowadził się do innego większego miasta. I tak okazało się szybko, że ten wypasiony rynek w Poznaniu w ciągu roku studenckiego nie ma żadnej atmosfery. Jak mówi Paweł z Krakowa: "Wrażenie może robić droga od Barbakanu do Wawelu i to co jest pośrodku - czyli Rynek Główny. I to wszystko! Reszta miasta wygląda dokładnie tak samo jak Zielona Góra, Szczecin, Kielce czy Malbork". "Zaglądając, w niektóre zakamarki Poznania, czułam się jak na wsi!" – podsumowała Beata, studentka farmacji.
W kinach w całej Polsce lecą te same komercyjne filmy. Do teatrów i tak nikt nie chodzi, więc nawet nie wiadomo ile ich jest. Większość inwestycji dotyczy tylko powstawania nowych centrów handlowych i supermarketów, które niewiele różnią się od tych szczecińskich. W Poznaniu małe sklepiki czynne są do 1800 w dni powszednie! W niedzielę nie kupimy też telewizora ani lodówki, sklepy AGD i RTV są nieczynne.
Wszystkim też brakowało szczecińskiej zieleni; Parku Kasprowicza, Parku Żeromskiego, Puszczy Bukowej, a nawet…trawników na poszczególnych placach. "Tutaj są jedynie tory i przejścia dla pieszych" – skomentowała poznańskie ronda Beata. Warto też powiedzieć, że dzięki licznym placom i objazdom w Szczecinie liczba korków jest znacznie mniejsza niż w innych miastach. "Czasami mam przez to problemy z powrotem do domu" – komentuje Jacek z Wrocławia.
Charakterystyczni dla Szczecina panowie w spodniach z trzema paskami okazują się zamieszkiwać też inne miejsca. Jednym z minusów Warszawy są złodzieje: "Wszystko jest co potrzeba, ale dresiarze kroją" – przyznaje Tomek, który od urodzenia mieszka w stolicy. "Ja jeszcze nigdy nie dostałem po głowie. Chociaż hmm… no dobra, nie wsiadam do drugiego wagoniku tramwaju" – mówi Konrad. Ci nietolerancyjni i szarzy szczecinianie zupełnie inaczej odbierani są przez mieszkańców stolicy. "Wydaje mi się, że jako jedni z niewielu nie mają negatywnego nastawienia do Warszawy i warszawiaków" – opisuje Tomek.
Nietolerancyjni, szarzy, znudzeni sobą, życiem i swoim miastem szczecinianie nie potrzebują więc rynku, ale więcej wiary w siebie, mniej samokrytycyzmu, a więcej zapału do wykorzystania potencjału Szczecina, który dostrzegają osoby przyjezdne. "Uwielbiam Szczecin. Jest przepełniony ludźmi za dnia i przepiękny nocą. Aż chce się żyć! – opisała swoje wrażenia Martyna, od niedawna mieszkanka Szczecina, wcześniej Gorzowa Wielkopolskiego. Mam nadzieję, że kiedyś "rdzenni" szczecinianie podzielą jej zdanie.
Komentarze
4