„Miasto powinno zastanowić się nad sprzedażą zabytkowych nieruchomości, które nie wymagają natychmiastowej interwencji i mogą posłużyć społeczności” – komentował Krzysztof Tumielewicz, którego kancelaria adwokacka uczestniczyła w renowacji Kamienicy Dohrnów. „Trzeba dać przestrzeń prywatnym inwestorom do realizowania swoich pomysłów” – przekonywał Przemysław Taraciński, dyrektor Wydziału Zasobu i Obrotu Nieruchomościami Urzędu Miasta w Szczecinie

Odrestaurować i przeznaczyć na potrzeby kulturalno-edukacyjne mieszkańców, czy sprzedać prywatnemu inwestorowi, który na swój koszt przeprowadzi remont? Przygotowania samorządów miasta i województwa do zbycia dwóch znaczących dla historii Szczecina willi przy al. Wojska Polskiego były punktem wyjścia do szerszej dyskusji podczas 5. Archiwolty wSzczecinie.pl w INKU Inkubatorze Sektorów Kreatywnych.

Mowa o dawnych posiadłościach dwóch zasłużonych przedwojennych szczecinian. Johannes Quistorp (Wojska Polskiego 92, przez lata siedziba pogotowia ratunkowego) mocno przyczynił się do rozwoju i rozbudowy Szczecina, a Heinrich Stolting (Wojska Polskiego 64, dawna siedziba SAA) był cenionym kolekcjonerem i mecenasem sztuki.

Sprzedaż pierwszej z tych willi zapowiadał samorząd województwa, ale marszałek Olgierd Geblewicz dzień przed Archiwoltą ogłosił, że na razie wycofuje się z tego pomysłu, gdyż chce „wsłuchać się w głos mieszkańców”. Drugi budynek jest przygotowywany do zbycia przez miasto.

Muzeum Stettina i centrum kultury mieszczańskiego Szczecina XIX wieku?

Prowadząca Archiwoltę Aleksandra Kopińska-Szykuć pytała zaproszonych gości i widzów, czy to dobrze, że zabytki z takim ładunkiem tożsamościowym mają być sprzedane w prywatne ręce.

– W willi Quistorpa powinna działać jednostka kultury z zadaniami edukacyjnymi Dzieci, które urodziły się w Szczecinie, nie wiedzą, kto zbudował to miasto. Zresztą dorośli też często nie mają tej świadomości – zwracała uwagę Hanna Kwiatkowska, twórczyni filmu o Quistorpach, która w ich dawnej rezydencji widziałaby muzeum opowiadające o historii Stettina.

– A co gdybyśmy w odrestaurowanej willi Stoltinga stworzyli centrum kultury mieszczańskiego Szczecina XIX wieku? To jest oczywiście marzenie, ale nie jakaś mrzonka – podrzucał kolejny pomysł Dariusz Kacprzak, zastępca dyrektora ds. naukowych w Muzeum Narodowym w Szczecinie.

„Przykład żywego dziedzictwa, którego nie zamknęliśmy w gablocie muzealnej”

Między obiema opisywanymi willami jest zresztą przykład zabytkowej rezydencji, którą miasto już odnowiło i przeznaczyło na cele kulturalne. Mowa oczywiście o Willi Lentza, znanej wielu współczesnym szczecinianom jako dawna siedziba Pałacu Młodzieży.

– To unikatowy przykład żywego dziedzictwa, którego nie zamknęliśmy w gablocie muzealnej. Zamiast tego promieniuje swoim blaskiem jako najmłodsza instytucja kultury w Szczecinie, zawsze z bogatym programem wydarzeniem – podkreślał Michał Dębowski, miejski konserwator zabytków. – Tylko, że to nie są tanie rzeczy. Gmina wydała na konserwatorski remont willi Lentza przeszło 20 mln zł.

Szczecin szuka w sprzedaży zabytków pieniędzy do budżetu...

Aspekt finansowy jest bardzo ważny przy podejmowaniu decyzji o przyszłości zabytków. Zwracał na to uwagę dyrektor Przemysław Taraciński, który w urzędzie miasta kieruje wydziałem zajmującym się obrotem nieruchomościami.

– Pamiętajmy, że kilka lat temu zmieniły się zasady finansowania dużych samorządów, które zaczęły tracić dochody wynikające z udziału w podatkach PIT i CIT. To spowodowało ich ubożenie. Stąd też nasza gospodarka nieruchomościami musi być prowadzona przez pryzmat sytuacji makroekonomicznej. Musimy zasilać budżet i nie jesteśmy w stanie zagospodarować wszystkiego z pieniędzy miasta – mówił.

... a Kołobrzeg stara się o miano Europejskiej Stolicy Kultury

Inaczej podchodzi do tej kwestii Kołobrzeg, który niedawno odkupił od prywatnego inwestora zabytkową Basztę Prochową. Ten nadmorski kurort aspiruje do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury i realizuje szereg inwestycji w tym kierunku. Kultura ma wkrótce zagościć między innymi w odnowionej latarni morskiej, skarbcu w ratuszu czy starej przepompowni.

– Mamy pomysł na te nieruchomości i wiemy jak wypełnić je treścią. Chcemy oddać je mieszkańcom, by odpowiedzieć na szereg ich potrzeb. Organizować tam różnego rodzaju spotkania, warsztaty, koncerty i przedstawienia – tłumaczyła Ilona Grędas-Wójtowicz, zastępca prezydenta Kołobrzegu. – Nie sprowadzałabym kultury tylko i wyłącznie do pieniędzy. Nie wszystko trzeba na nie przeliczać.

Są dobre i złe przykłady zaangażowania prywatnych inwestorów

Co jednak, gdy zabytki trafiają do prywatnych inwestorów? Dyskusja podczas Archiwolty była okazją do przytoczenia kilku przykładów. Okazuje się, że często są to historie z happy endem.

– W Kamienicy Dohrnów historyczna klatka schodowa została w całości odrestaurowana z poszanowaniem wszystkich zasad rewitalizacji zabytku, mimo że została wyłączona z opracowania i nie jest używana przez dzierżawcę, hotel Grand Focus Szczecin. Inwestor przywrócił jej dawny blask bez żadnego ekonomicznego uzasadnienia. Zrobił to z pasji do zabytków – opowiadał mecenas Krzysztof Tumielewicz.

– Na Stoisława miałem przyjemność uczestniczyć w renowacji kościoła baptystów, który właśnie został uznany za wzorcowy zabytek. Efekt prac robi wrażenie, zachowano dużo elementów historycznych, wszystko zostało wykonane na wysokim poziomie – dodawał Andrzej Najda, prezes zarządu Najda Consulting.

Dobre przykłady są też na północy miasta, gdzie sukcesywnie odnawiana jest Wieża Gocławska, a wszyscy obiecują sobie wiele po zakupie przez firmę Arche starej olejarni. Gorzej jest z ratuszem na Żelechowej.

– Właściciel nie poradził sobie z zagospodarowaniem tego budynku. Dziś to pustostan, który nie jest w odpowiedni sposób zabezpieczony – zwracał uwagę Michał Dębowski. – Jak widać, zagospodarowanie zabytków jest zadaniem bardzo wymagającym i kosztownym. Nie zawsze te pierwotne założenia właściciela okazują się realne do przeprowadzenia.

„Musimy najpierw przeprowadzić konsultacje społeczne, wysłuchać mieszkańców”

Jaka będzie najlepsza ścieżka dla willi przy al. Wojska Polskiego? Niemal wszyscy uczestnicy Archiwolty uważali, że powinny zostać w zasobach samorządów.

– Na pewno bym ich nie sprzedawał. Musimy najpierw przeprowadzić konsultacje społeczne, wysłuchać mieszkańców, a dopiero później myśleć o ewentualnym zbyciu – mówił Andrzej Najda.

– Sprzedaż zabytków to ostateczność – podkreślała prezydent Ilona Grędas-Wójtowicz.

Z zaproszonyh do dyskusji gości, tylko Przemysław Taraciński, prezentując stanowisko miasta, mówił o sprzedaży jako najlepszym rozwiązaniu.

– Przedstawię w magistracie wszystkie głosy uczestników debaty, które padły w czasie programu – zobowiązał się.