Zainteresowani wojennymi wydarzeniami na terenach pomorskiej Trzeciej Rzeszy już niedługo na półce w księgarni będą mogli znaleźć nową pozycję do przeczytania.

Dla wszystkich miłośników tajemnic z czasów II wojny światowej czytelniczą przygodę przygotował znany i ceniony poznański pisarz i dziennikarz Leszek Adamczewski. Swoje książki pisze z pasji, a materiały do nich zbiera samodzielnie. Dokładnie bada rejony Polski – poszukując śladów III Rzeszy na jej współczesnych terenach – objaśniając związane z nimi zagadki i tajemnice. To oddanie i poświęcenie może być tym, dzięki czemu pisarz zyskał grono wiernych czytelników. Za swoje dzieła był nominowany do Literackiego Wawrzynu oraz Nagrody im. Józefa Łukaszewicza.

W swojej książce „Burza nad Provinz Pommern. Upadek Prowincji Pomorskiej Trzeciej Rzeszy” przedstawia Szczecin, który stopniowo staje się polski. Znajdziemy w niej opisy skutków alianckich nalotów na Szczecin i Świnoujście, poznamy tajemnice sanatorium w Połczynie-Zdroju czy stodoły w Podgajach – miejsca, w którym żywcem spłonęli polscy żołnierze. Jako czytelnicy będzie mieć okazję do podążenia tropem hitlerowskich broni, takich jak rakiety V-2, Rheinbote i Rheintochter, jak również spojrzeć na schrony bojowe Wału Pomorskiego czy przeciwlotnicze w Szczecinie. Znajdziemy także informacje o losach pomorskich skarbów kultury. Premiera już 04.08.2020.

Poniżej prezentujemy krótki fragment – „Bitwa o Altdamm, czyli zamiast wstępu”:

(…) Z ogłoszonego twierdzą Stettina uciekali wszyscy, którzy pozostali w stolicy Pomorza do drugiej połowy lutego 1945 roku. Na szczecińskich dworcach kolejowych dochodziło do dantejskich scen, bo – obok szczecinian – do pociągów na zachód próbowali dostać się także ci, którym udało się przedostać do miasta w kolumnach uciekinierów ze wschodnich rejonów Rzeszy. W przygotowującej się do obrony Festung Stettin pozostali tylko cywile pracujący w instytucjach wojskowych i w tych urzędach administracji, których jeszcze nie zdążono ewakuować.

Likwidacja szczecińskiego przyczółka mostowego, czyli ziem leżących na wschodnim brzegu Odry, była w marcu 1945 roku priorytetem dla dowódcy 1. Frontu Białoruskiego, marszałka ZSRR, Gieorgija Żukowa. 10 marca półgodzinną kanonadą artylerii radzieckiej rozpoczęły się boje o Altdamm i jego najbliższe okolice. Niemieckie pozycje zaatakowały oddziały 47. i 61. Armii oraz 2. Armii Pancernej Gwardii, które już od początku marca w bojach przebijały się do wrót Szczecina.

„Nacierające wojska radzieckie musiały przełamywać jedną pozycję za drugą. […] Po stronie radzieckiej ilość artylerii, która wspierała działania trzech armii […] osiągała na kierunku głównego uderzenia nawet 250– 280 dział i moździerzy na 1 kilometr. Wystarczyło to, by stworzyć walczącym przedsmak piekła” – pisał Kazimierz Golczewski w wydanej w 1967 roku Porzuconej twierdzy. A jednak 12 marca to gigantyczne natarcie się załamało. Niemcy odparli wszystkie ataki Rosjan. Na rozkaz Żukowa walki przerwano więc na kilka dni, by choć na chwilę dać odetchnąć żołnierzom. Ten czas postanowiono też wykorzystać na lepsze rozpoznanie przedniego skraju obrony hitlerowskiej i wzmocnienie sił radzieckich o kolejne cztery dywizje artylerii.

W bitwie o Altdamm uczestniczyły dwie jednostki Wojska Polskiego: 2. Dywizja Artylerii i 1. Brygada Moździerzy, a marszałek Żukow skierował tam także całe lotnictwo szturmowe 1. Frontu Białoruskiego i 90 procent lotnictwa bombowego. Wynik takiej konfrontacji był przesądzony. 18 marca Rosjanie wznowili natarcie, jeszcze tego samego dnia rozcinając – by użyć tu sformułowania z historiografii radzieckiej – „altdamskie zgrupowanie nieprzyjaciela” na dwie części. 19 marca Rosjanie dotarli do Regalicy, a rankiem następnego dnia zajęli Altdamm, a raczej to, co z dawnego miasteczka pozostało, czyli kupę gruzów. Klęska pod Altdamm była bezpośrednią przyczyną ustąpienia reichsführera SS i szefa policji niemieckiej Heinricha Himmlera, ze stanowiska dowódcy Grupy Armii „Weichsel” (Wisła).

Płonęły jeszcze ruiny Altdamm i innych wschodnich przedmieść Stettina, gdy na początku kwietnia nastały Święta Wielkanocne. W opustoszałym mieście nikt ich specjalnie nie obchodził, ale każdy z obrońców twierdzy i pracowników cywilnych armii dostał świąteczny przydział: jedno jajko, 50 gramów konserwy mięsnej, 1/4 tabliczki czekolady i kilka papierosów Juno. (…)