W imponującym stylu szczecińska filharmonia zaczęła w piątek drugi sezon w nowej siedzibie. W programie koncertu znalazły się kompozycje Ludomira Różyckiego, Henryka Wieniawskiego i Richarda Straussa, a solistą, który uświetnił całe wydarzenie swym występem był Guy Brauenstain z Izraela.
Krótki, ale efektowny utwór Ludomira Różyckiego "Polonez uroczysty" został wybrany na początek całego wydarzenia. Ten prolog był niewątpliwie dobrym wstępem do następnych punktów programu. Wykonany jako drugi II Koncert skrzypcowy d-moll Henryka Wieniawskiego, to był popis gry zespołowej orkiestry połączony z wzbudzającymi zachwyt partiami wykonanymi przez Guya Brauenstaina. Muzyk ten dowiódł, że jest w bardzo dyspozycji, a jego gra wywołała długi aplauz widzów. W podziękowaniu zaprezentował jeszcze nadprogramowo miniaturę z dorobku Fritza Kreislera.
Po przerwie zabrzmiała "Symphonia domestica" Richarda Straussa. To kompozycja, która powstała w 1903 roku, a jej wykonanie w koncepcji kompozytora wymaga bardzo rozbudowanego składu orkiestry (w tym aż poczwórnej obsady instrumentów dętych). Dlatego na scenie zobaczyliśmy ponad stu muzyków.
Dyrygentka, Ewa Strusińska, już na wtorkowej konferencji prasowej podkreślała, że oba utwory są baradzo wymagające dla wykonawców i z tego m.in. powodu nie są zbyt często prezentowane. Wczorajsza szczecińscy filharmonicy potwierdzili swoje duże możliwości, zwłaszcza w drugiej części symfonii i w finałowej fudze, wykonanych z imponującą precyzją.
Kolejny koncert w Filharmonii już 23 września. Zespół Apollon Musagète Quartett przedstawi m.in. utwory Weberna i Pendereckiego.
Komentarze
0