Gdyby nie zainteresowanie pielęgniarek i szybka interwencja wolontariuszy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Szczecinie oraz policji, kocura nie udałoby się uratować. TOZ interweniował wczoraj przy ulicy Świętoborzyców w Szczecinie. Do szpitala jakiś czas temu trafiła starsza kobieta, a w jej mieszkaniu został kot. Seniorka zmarła, ale przed śmiercią prosiła o pomoc dla zwierzęcia. Jak mówi Karolina Winter-Zielińska, kot został sam na… prawie dwa tygodnie.
Ta historia mogła zakończyć się śmiercią zwierzęcia, ale dzięki pielęgniarkom oraz szybkiej interwencji inspektorów TOZ oraz policji kota udało się uratować.
– Starsza pani trafiła do szpitala. Informowała ona pielęgniarki, że jej kotek został w domu i prosiła o pomoc. Nie było jednak zgody przełożonych, by siostry pojechały do domu kobiety. Seniorka zmarła, a do jej mieszkania miał przyjechać jej brat z Lublina. Kotek musiał się wystraszyć i schować. Mężczyzna go nie zabrał – relacjonuje Karolina Winter-Zielińska z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Szczecinie.
Pielęgniarki skontaktowały się z Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami, ponieważ wiadomość, że kota nie znaleziono, nie dawała im spokoju.
– Udało się zadziałać bardzo szybko, mimo że administracja budynku nie chciała nam pozwolić na wejście do mieszkania. Pomogła policja. W trzy godziny dostaliśmy się do mieszkania i znaleźliśmy kota. Nie był w złym stanie, ale był odwodniony i bardzo wystraszony – mówi Karolina Winter-Zielińska.
Jak to możliwe, że kot przeżył prawie dwa tygodnie? – Staruszka przed pójściem do szpitala zostawiła mu miskę do prania pełną chrupek. Tylko dlatego przeżył – mówi Karolina Winter-Zielińska.
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami będzie leczyć kota, następnie będzie można go adoptować.
Komentarze
14