Najnowszy film Christophera Nolana - „Incepcja” od piątku, 30 lipca (czyli od dnia 40-ych urodzin tego reżysera) można oglądać w polskich kinach, w tym m.in. w szczecińskim „Heliosie”
Twórca ten już ma w swym dorobku reżyserskim kilka dzieł ocenionych bardzo wysoko. „Memento” i „Mroczny Rycerz” to bodajże najbardziej dyskutowane z jego dokonań, a bardzo możliwe, że omawiany film stanie się jeszcze bardziej „wpływową” produkcją, już teraz typowany jest bowiem faworyta przyszłorocznej ceremonii oscarowej
Jego główną zaletą jest na pewno scenariusz (również stworzony przez Nolana). Co prawda potencjał twórczy, jaki ma w sobie sen, był już przez ludzi kina wykorzystywany w podobny sposób (choćby w „Matrixie” braci Wachowskich czy „Otwórz Oczy” Alejandro Amenábara), ale „Incepcja” dociera do głębszych jeszcze jego pokładów (poziomów), a przy tym jest to dzieło bardzo widowiskowe. Nie zaskakuje zatem fakt, że w trzy tygodnie od swojej amerykańskiej premiery zarobiło już prawie 200 mln dolarów.
Fabuła nie jest łatwa do streszczenia albowiem jest to film wymagający, sprawiający niemałe trudności w interpretacji. Głównym bohaterem „Incepcji” jest Cobb (w tej roli bardzo dobry Leonardo Di Caprio), szpieg przemysłowy, który po to by zdobyć najbardziej strzeżone innowacje i technologie podróżuje po … ludzkiej podświadomości wykorzystując do tego fazę ludzkiego snu. Choć jest bardzo sprawny i skuteczny w tym co robi, to zadanie które właśnie otrzymał , jest dużym wyzwaniem. Tym razem bowiem korzystając z pomocy swego zespołu (w którym świeży nabytek stanowi architekt marzeń sennych - młoda Ariadne- w tej roli zna z „Juno” Ellen Page) zrobić coś, co wydawałoby się, że jest wręcz niewykonalne. To znaczy zaszczepić w śpiącym umyśle obiektu myśl, która spowoduje upadek wielkiej fortuny. Cobb jest gotów wypełnić to zadanie, ale jego działania mącą duchy przeszłości. W jego snach wciąż pojawia się Mal czyli zmarła żona, a tę postać kreuje t Marion Cotillard, wsławiona rolą Edith Piaff w biograficznym filmie o tej artystce (co ciekawe w filmie ważną funkcję pełni jej piosenka „Non, je ne regrette rien”). Nie pozwala mu ona skupić się na akcji, a wręcz staje się przeszkodą w wypełnieniu zadania, które komplikuje się coraz bardziej. Nie tylko bowiem chodzi tu o przechodzenie z jawy do snu, ale także poruszanie się na kolejnych poziomach snu w śnie, śnionego w śnie. Zleceniodawca – Saito (Ken Watanable – widziany choćby w innym filmie Nolana „Batman Początek”) obiecuje Cobbowi, że ta ostatnia akcja pozwoli mu na powrót do normalności i życia rodzinnego.
Istotnym elementem „Incepcji” obok frapujących obrazów projektowanych snów, w których wykorzystano wiele efektów specjalnych, jest wątpliwie muzyka autorstwa Hansa Zimmera. Podkreśla ona rozmach całego projektu i dobrze ilustruje dynamiczne zwroty akcji. Zatem nawet widz „skołowany” złożonością konceptu fabularnego, doceni chyba inne walory tej produkcji, która mimo swego czasu trwania tzn. 140 minut warta jest tego, by zmierzyć się z nią ponownie.
Komentarze
0