Filmów o osobach wykluczonych, walczących o swoje marzenia i przełamujących nieprzekraczalne zdawałoby się bariery, było już wiele. Czy "Ze wszystkich sił" (jedna z ostatnich premier w repertuarze Multikina) wyróżnia się na ich tle?
Julien jest osiemnastoletnim chłopakiem, który ma podobne problemy, co jego równieśnicy. Interesuje się dziewczynami,lubi komiksy i jak każdy dojrzewający młodzieniec buntuje się przeciwko zasadom narzucanym przez rodzicom. On jednak nie jest typowym, nastolatkiem, bo cierpi  na porażenie mózgowe i dlatego może się poruszać tylko na wózku. Jego protest przeciwko trosce ze strony taty i mamy, jest raczej utrudniony...
 
Kiedy zatem Julien postanawia wziać udział w zawodach IronMan w Nicei (czyli rywalizacji thriatlonistów), reakcja ojca jest jednoznaczna ("Daj sobie spokój, nie ma mowy"). Jednak chłopak nie poddaje się... Wkrótce dzięki wsparciu przyjaciół udaje mu się doprowadzić do zmiany tej decyzji i zaczyna wraz z ojcem treningi. Zgodnie z regulaminem zgłoszą się do zawodów razem (pod jednym numerem startowym)...
 
W głównej roli w "Ze wszystkich sił" widzimy Fabiena Herauda, który także porusza się na wózku, czyli praktycznie gra w tym filmie samego siebie.Dla niego udział w tej produkcji był zapewne szczególnie znaczący. Pewnie sam także chciałby pokonać ograniczenia, które musi znosić we własnym życiu i zrobić coś w stylu Juliena, którego kreuje. Na pewno jego rola należy do walorów filmu.
 

Co do pozostałych postaci można stwierdzić, że Jacques Gamblin (w roli ojca) oraz znana z "Niewiernych"Alexandra Lamy (prywatnie żona Jeana Dujardina) wypełniają swoje aktorskie zadania także bez zarzutu. Niestety to nie wystarcza by "Ze wszystkich sił" docenić. Reżyser, Nils Tavernier (również autor scenariusza) chyba za bardzo zawierzył tematowi,wikłając się w schematyzmy i wtórność w opowiadaniu tej historii. 
 
Niemal wszystko, co nam serwuje fabuła jest przewidywalne. Z tego powodu bardzo niewiele zostało w niej autentycznie dramatycznych scen, które widz zapamiętałby dłużej niż trwa seans. Sama rywalizacja thriatlinistów - czyli ponad 220 km pokonane na rowerze, w wodzie i podczas biegu, pokazana została dość efektownie, ale to tylko krótka część całości. Wielbicieli sportowych emocji raczej zatem nie zadowoli... 
 
Pozostaje zatem warstwa psychologiczna. Przełamywanie barier, dążenie do celu na przekór przeciwnościom i próba scementowania więzi rodzinnych (nadwątlonych przez kryzys w małżeństwie rodziców Juliena) to na pewno ważne elementy fabuły. Jednak nie udało się reżyserowi tego potencjału wykorzystać.  Julien zbyt łatwo i szybko pokonuje trudności i z tego powodu filmowi bliżej chyba do kategorii kino familijne niż dramat obyczajowy (ewentualnie sportowy).