Kilkanaście piosenek o portowym mieście to najkrótszy opis "Śpiewu szczerbatych mew". Spektakl pod tym tytułem, to najnowsza premiera Teatru Małego (w ramach Sceny Propozycji Aktorskich).
To reżyserski debiut Macieja Litkowskiego, który napisał wszystkie teksty i zaprosił do współpracy Barbarę Biel, a ona skomponowała do nich muzykę. Na scenie obok tej dwójki aktorów widzimy także Maria Dąbrowskę, Magdalenę Wrani-Stachowską i Michała Lewandowskiego.
Chociaż nazwa miasta nie zostanie ani razu podana, to oczywiście domyślamy się, że to śpiewograne przedstawienie, to opowieść o Szczecinie. Opowieść z barwnymi, krwistymi postaciami (morderców, marzycieli i zdegradowanych artystów), trochę nostalgiczna i cierpka (przywołująca stracone szanse i niespełnione plany), ale też afirmująca pozytywne cechy grodu Gryfa. To spojrzenie na Szczecin, niemalże w oderwaniu od jego politycznego i historycznego balastu (tylko kilka akcentów kieruje uwagę widza w stronę niemieckiej przeszłości).
W warstwie dźwiękowej wbrew pozorom nie dominują ballady. Konwencja przyjęta przez kompozytorkę była na tyle pojemna by obok siebie ułożyć utwory taneczne (takie które możnaby odtworzyć na dancingu w "Kaskadzie"), bardziej rockowe, a nawet post-rockowe. Otrzymujemy więc eklektyczny, ale przemyślany kolaż stylistyk, ilustrujący poszczególne epizody narracyjne. Aktorzy wykonują muzykę na żywo, a jednym z najbardziej wyrazistych fragmentów całości jest dialog tego, który wyjechał z tym, który pozostał, w wykonaniu Michała Lewandowskiego, grającego na gitarze. Mniej natomiast przekonuje finał, który jest jakby niedokończony, urwany w pół zdania. Może jednak dobrze odzwierciedla ducha tego miasta, które wciąż się tworzy, wciąż jest zawieszone gdzieś pomiędzy...
Scenografia i kostiumy w spektaklu to dzieło: Agnieszki Miluniec oraz Macieja Osmyckiego, a projekcje wideo, które dobrze uzupełniają przekaz, stworzył Bartosz Wójcicki (PUH). Najbliższa prezentacja spektaklu zaplanowana jest na 30 maja (godz. 19.00).
Komentarze
0