Kolejna ekranizacja powieści Nicholasa Sparksa, to raczej pewny sukces komercyjny, ale artystyczny niekoniecznie. "Najdłuższa podróż", którą można zobaczyć m.in. w Multikinie, niewątpliwie jest jednak idealnym filmem ma randkę.
Która dziewczyna nie wybrałaby kowboja? Takie, retoryczne pytanie zadaje Sophii (Brittany Robertson) jej przyjaciółka. Młoda dziewczyna poznaje Luke`a (w tej roli Scott Eastwood, syn Clinta) podczas zawodów rodeo. Przystojniak, który popdoba się wszystkim jej koleżankom, to facet, którego pasją jest ten właśniesport i jemu poświęca wszystko, na przekór radom i perswazjom. Miał już kilka groźnych wypadków, ale jest tak zdeterminowany, że nie zamierza rezygnować. Nie tylko dlatego związek z Sophią jest zatem zagrożony. Ona pracuje w galerii, zajmuje się dziełami sztuki, a to jest świat, którego Luke nie darzy odpowiednim respektem...
Reżyser filmu, George Tillman Jr.(twórca takich filmów jak "Notorious" czy "Siła i honor") dość wiernie przełożył literacki materiał na ekranową historię. Także w filmie najbardziej istotne jest zderzenie dwóch planów czasowych. Sophia i Luke w dramatycznych okolicznościach poznają bowiem Irę, starszego pana, który opowiada im o sobie i o tym jak bardzo kochał Ruth - kobietę, która pewnego dnia postanowiła od niego odejść...
W historii sprzed wielu dekad oraz w listach, które udało się Irze zachować młodzi bohaterowie, odnajdują odpowiedź na dręczące ich roterki i w ten sposób, podobnie jak w "Pamiętniku" (innej ekranizacji prozy Sparksa) przeszłość pomaga teraźniejszości i niemalże wszystkie wątki fabuły gładko splatają się w szczęśliwym zakończeniu. Zbyt gładko...
Aktorzy przeważnie poprawnie wypełnili swoje zadania. Najepiej wypadli moim zdaniem Jack Huston (jako młody Ira) i Oona Chaplin (Ruth). Wykrzesali bowiem ze swych drugoplanowych kreacji naprawdę dużą dawkę dramatyzmu (kwestia niemożności wspólnego posiadania dzieci, która ich związek podkopuje jest jednym z najciekawszych elementów fabuły). Natomiast Alan Alda jako staruszek, wspominający lata młodosci na szpitalnym łożu, nie bardzo się sprawdza w swej roli.
Ogólnie zatem otrzymujemy wzruszający, pokrzepiający serca (zwłaszacza kobiece) melodramat, w którym ich faceci docenią zapewne głównie efektowne sceny ujeżdżania byków, których w "Najdżłuższej podróży" jest niemało...
Komentarze
0