Dwusetna rocznica urodzin Ryszarda Wagnera, świętowana w tym roku, jest celebrowana przede wszystkim w Niemczech. Szczecińska Opera na Zamku przyłączyła się również do programu tych wydarzeń, dzięki prezentacji opery „Lohengrin”. Polska premiera tej realizacji stworzonej przez Teatr Vorpommern w Greifswaldzie z udziałem polskiego chóru, odbyła się 13 grudnia.
Król Niemiec Henryk I przybywa do Brabancji, w której hrabia Telramund pragnie objąć władzę. Oskarża Elzę, że zamordowała swego brata, księcia Gotfryda, po to by pozbawić go sukcesji. Henryk decyduje, że sprawę rozstrzygnie tzw "sąd Boży", czyli pojedynek jednak nikt z miejscowych rycerzy nie chce wystąpić w imieniu Elzy Wtedy do miasta przybywa tajemniczy posłaniec, który ukrywa swe imię. Chce walczyć z Telramundem, ale stawia także swoje warunki... To początek libretta tej najpopularniejszej, napisanej w 1850 roku, opery romantycznej Wagnera. Podobno była ona ulubioną kompozycją Hitlera (o czym piszą jego biografowie).
Realizacja "Lohengrina" stworzona przez Teatr Vorpommern w Greifswaldzie w kooperacji z szczecińską Operą na Zamku została pokazana najpierw w Stralsundzie (7 grudnia). Reżyser spektaklu, Dirk Löschner, akcję swojej wersji tego dzieła przeniósł ze średniowiecza w lata trzydzieste ubiegłego wieku umieszczając ją w mieście najbardziej przypominającym Berlin, ale w swej sylwetce posiadającym też nawiązania do architektury Warszawy i Szczecina, a tytułową postać ubrał w tradycyjny strój wykorzystywany przez teatr Kabuki.
Rolę tę wykonuje koreański tenor Junghwan Choi, (znany jako solista Teatru Krajowego Schlezwiku-Holsztyna), Elzę gra Anette Gerhard (sopran), a Telramunda - Thomas Rettensteiner (bas). Owacyjnie widzowie przyjęli rolę Ortrudy, którą wyśpiewała Rosjanka Elena Suvorova (mezzosopran), często występująca na scenie wiedeńskiej Nowej Opery. Uznanie zyskali także muzycy z Orkiestry Filharmonicznej Pomorza Przedniego.
Spektakl zostanie powtórzony 11 stycznia przyszłego roku, a na 14 lutego Opera na Zamku szykuje koleją premierą - „Napój miłosny” Donizettiego.
Komentarze
0