Zdjęcia do "Lewiatana" powstawały w opuszczonym blokowisku nad Morzem Barentsa, a monstrualny szkielet wieloryba, który pojawia się w kilku sekwencjach kosztował milion rubli. Zatem tylko z pozoru to jedynie kolejny film o człowieku uginającym się pod ciężarem nieszczęść, próbującym przetrwać na przekór okolicznościom. Nowy obraz Andrieja Zwiagincewa to dzieło bardziej zaawansowane. Można je aktualnie zobaczyć w szczecińskim "Pionierze".
Nikołaj (Aleksiej Serebriakow) mieszka na rosyjskiej prowincji. Wraz z Liliją (Elena Lyadowa)wychowuje syna Romę i stara się uczciwie zarabiać na życie, pomagając często kolegom przy naprawie samochodów. Jednak jego ziemia wraz z domem, staje się obiektem zainteresowania miejscowego mera. Zachłanny urzędnik swoimi sposobami doprowadza do wyroku eksmisyjnego. Wówczas Nikołaj prosi o pomoc przyjaciela z Moskwy, adwokata Dmitrija (Vladimir Vdovichenkov). Ten przyjeżdża do miasteczka, dysponując mocnymi "hakami" na mera, więc wydaje się, że Dawid ma szanse pokonać Goliata...
Walka z gigantem jest jednak o wiele trudniejsza. Reżyser podpowiada widzowi wyjaśnienia, motywacje, naprowadza go na uzasadnienia tego, co dzieje się na ekranie.Przywołuje biblijne przypowieści i motywy, wskazuje na Darwina i jego teorię ewolucji, zgodnie z którą przetrwa tylko ten, kto jest silniejszy. Jeżeli ten, kto dysponuje przewagą, uzbroi się jeszcze w broń religijnego namaszczenia, wtedy praktycznie jest nie pokonania. Nikołaj udręczony kolejnymi wydarzeniami, próbuje zrozumieć, to co go spotyka. Rozmowa z prawosławnym kapłanem nie dajemu jednak pocieszenia. Alkohol jest jedynym (choć chwilowym) lekarstwem dla rozbitej duszy.
Ten dramat, zilustrowany muzyką Philippa Glassa (z opery "Echnaton"), przypomina mi inny film z udziałem Serebriakowa - "Ładunek 200". W tamtym obrazie także jego bohaterowie wpadają w tryby machiny, która okrutnie mieli ich los. "Lewiatan" jest jednakże filmem bardziej sugestywnym w przekazywaniu wizji człowieka upadającego i bezbronnego. Kiedy Nikołaj siedzi z butelką wódki w zdewastowanej kaplicy, tuż obok niego słychać głosy młodych ludzi zupełnie obojętnych na jego tragedię. To mógłby być dobry finał filmu, ale Zwiagnicew posuwa się jeszcze dalej w ironicznym komentowaniu rzeczywistości (epilog to jeszcze jedno, najbardziej wymowne kazanie kapłana). Ostatecznie prawda i sprawiedliwość zwyciężają, ale tylko wybrani mają do nich dostęp...
Komentarze
0