Filmów, w których rodzice niezadowoleni z działań policji, sami próbują szukać sprawiedliwości i ratować swe dzieci, było już wiele. „Prawo ojca” czy „Uprowadzona” to chyba najbardziej znane przykłady. „Labirynt” też ten temat eksploatuje, ale na szczęście to tylko jeden z wątków tego bardzo dobrego thrillera, który aktualnie można zobaczyć m.in. w Multikinie.

Kto pamieta misternie spleciony z kilku, dpełniajacych się historii film „Pogorzelisko” , który wyreżyserował Denis Villeneuve, ten zapewne będzie chciał się przekonać, jak ten twórca odnalazł się w konwencji bardziej komercyjnej, dyrygując bardzo znanymi aktorami i starając się sprostać wymaganiom producentów. Tym razem dostał do realizacji bardzo inspirujący scenariusz (autorstwa Aarona Guzikowskiego) i rozwinął zawarte w nim pomysły w dzieło, które w gatunku sensacyjnych thrillerów, według mnie  należy do najlepszych w tym roku...

Dwie dziewczynki – Joy i Anna, bawiące się na ulicy małego miasteczka, zostają „na chwilę” pozostawione bez opieki. Kiedy po kilku godzinach nie wracają do domu, zaniepokojeni rodzice zaczynają ich szukać. Bez skutku. Obie zostały bowiem porwane. Dzięki szybkiej akcji policji, domniemany sprawca (właściciel campera, przy którym ostatnio dzieci były widziane) zostaje wkrótce zatrzymany i wydaje się, że sprawa została rozwiązana. To jednak tylko początek długich i trudnych poszukiwań. Niecierpliwy, zdesprowany Keller (ojciec Anny) nie zamierza jednak być biernym świadkiem, niezadawalających go poczynań miejscowej policji...

Tę kreację powierzono Hugh Jackmanowi i dzięki niej mógł się wykazać wreszcie jako aktor potrafiący grać postacie bardziej złożone psychologicznie (od czasu „Źródła” Darrena Aronofsky`ego nie miał takich okazji zbyt wiele). Keller to stolarz, w życiu kierujący się ideami, zawartymi w Biblii, zdeterminowany by zrobić wszystko dla dobra swych dzieci, wierząc, że nawet bezprawne działanie jest wytłumaczalne gdy zagrożona jest jego rodzina. Dlatego w końcu przekarcza granicę...

Detektywa, który prowadzi sprawę porwania gra Jake Gyllenhaal. (mający już na koncie podobną kreację w „Zodiaku”). To ceniony, pracowity policjant, który rozwiazął wszystkie dochodzenia, którymi się zajmował. Tym razem jednak nie może ująć sprawcy, mimo że kilka razy wydaje się, że jest bliski powodzenia. Stres spowodowany trudnym zadaniem i nadmierna ambicja, z jaką dąży do zakończenia śledztwa, sprawiają że zaczyna popełniać błędy...

Ten duet ogniskuje uwagę widzów, ale na pewno trzeba także docenić Jona Dano (jako głownego podejrzanego – Alexa) i Melissę Leo (jako jego ciotkę). Dobrze także, wypełnił swoje zadanie Islandczyk Jóhann Jóhannsson, który skomponował muzykę do tego obrazu, sugestywną i odpowiednio akcentującą nastrój njważniejszych scen.

W sumie zatem "Labirynt"  dystansuje się od schematyzmu podobnych produkcji. Otrzymujemy bowiem wyraziste charaktery, dobrą dramaturgię i nieoczywiste zakończenie, dajace możliwość różnych interpretacji.