Dobre kino rozrywkowe, bez szczególnej finezji, ale nie rażące niedorzecznościami. Tak można w kilku słowach opisać film "John Wick". Wielbiciele aktorstwa Keanu Reevesa na pewno będą zadowoleni, a tę produkcję mogą zobaczyć np.w Multikinie.
Co prawda melodramatyczny początek może być nieco mylący, ale to tylko wstęp do typowego kina akcji. John (Keanu Reeves) właśnie żegna na zawsze swoją żonę i bez końca ogląda jeden z filmików nakręconych podczas jednego z ostatnich spacerów z nią. Kiedy dostaje od niej prezent zza grobu wraz z listem, wzruszenie jeszcze się potęguje. Były płatny killer zaprzyjaźnia się szybko z czworonogiem, którego wybrała dla niego kochająca kobieta, ale nie wie jeszcze że ta zażyłość nie potrwa zbyt długo...     
 
 
Przypadkowe spotkanie z rosyjskimi mafiosami, którym wpada w oko jego Mustang (rocznik 69),  inicjuje powrót Johna do dawnej profesji.Kiedy bowiem zostaje pobity i pozbawiony swojego czterokołowego skarbu, oczywiście nie może sobie pozwolić na brak reakcji. Dodatkowo okazuje się, że sprawcą napadu i kradzieży jest syn jego starego zleceniodawcy Viggo (w tej roli Michael Nyqwist),a zatem John łatwo odnajduje dawne ścieżki i systematycznie eliminuje przeszkody wiodące go do celu, zamawiając zawodowych sprzątaczy krwawych pozostałości swego procederu.  
 
Po drodze ginie zatem połowa armii Viggo i traci on także cenne dokumenty, a batalia przebiega m.in.w ekskluzywnych hotelowych wnętrzach, na parkiecie (w rytm utworów M86) i w opuszczonych,industrialnych przestrzeniach. Na soundtracku do filmu znajdziemy jeszcze takie kąski jak "Russian Lullaby" duetu David Bawie i Vadim Suslov czy, idealnie tu pasujący, numer "Killing Strangers"  w wykonaniu Marilyna Mansona i Tyler Bates. 
 
Niewątpliwie muzyka ilustrująca samochodowe wyścigi, pojedynki na pięści i wymiany ognia, tak liczne w tym filmie, to jeden z jego głównych atutów.Jest też humor (jak choćby w scenie, kiedy Johna odwiedza znajomy policjant, wezwany przez sąsiadów z powodu zbyt dużego hałasu) i piękne kobiety (Pani Perkins kreowana przez Adrianne Palicki), a zatem "John Wick" to niemal wzorcowa mikstura elementów, które powinny zapewnić wysoką frekwencję w kinach. W Stanach premiera filmu nastąpiła we wrześniu, wiec już zdążył zebrać dolarowe żniwo. Zarobił już 42 miliony i jest chyba duże prawdopodobieństwo, że Wick jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i temat będzie eksploatowany w kolejnych częściach.