Przy okazji spektaklu "32 omdlenia" wystawianego w weekend w Teatrze Polskim, aktor spotkał się z czytelnikami w Książnicy Pomorskiej, aby porozmawiać o swojej ostatniej książce.
Na spotkanie z autorem książki „Tak sobie myślę” przyszło mnóstwo mieszkańców Szczecina. Sala wypełniała się z każdą minutą przez fanów w różnym wieku – od pamiętających go z roli Szyszkownika Kilkujadka czy Jerzego Ryby, po młodszych kojarzących go z głosem osła z filmu „Shrek”. Niemniej zainteresowanie było jednakowe i zarówno starsi jak i młodsi nerwowo ściskali swoje egzemplarze w oczekiwaniu na podpis Jerzego Stuhra.
 
- Ta książka jest komentarzem otaczającej mnie rzeczywistości – powiedział już na początku autor. Jerzy Stuhr okazał się zresztą niezwykle rozmowną osobą. Opowiadał o okolicznościach i pobudkach do stworzenia książki czy też o swojej pracy rektora PWST.  Zwierzył się czym dla niego jest pisanie i tłumaczył młodym aktorom czym się kierować w swojej pracy. Bywał refleksyjny, ale i niezwykle zabawny, bowiem kiedy przytaczał licznie anegdoty ze swojego życia, słuchający wybuchali salwami śmiechu. W końcu aktor odpowiedział na pytania od czytelników, podpisał książki i niestety musiał uciekać do teatru, co pozostawiło chyba lekki niedosyt. 
 
- Uwielbiam pana Stuhra jako aktora i uważam, że walka wygrana z rakiem to jego chyba największe zwycięstwo – stwierdza pani Ewa, jedna z uczestniczek spotkania.
 
Jest to jeden z licznych przykładów tego jak Jerzy Stuhr oddziałuje na ludzi i inspiruje ich. „Tak sobie myślę” nie bez powodu znajduje się w wielu szpitalach ku pokrzepieniu serc chorujących, będąc dla nich wsparciem w walce z cierpieniem.