„Frances Ha” to najnowszy film Baumbacha (autora „Margot jedzie na ślub” i „Walki żywiołów”). Czarno-biała komedia, która portretuje amerykańskich prawie-trzydziestolatków, próbujących ułożyć swoje życie, jest do obejrzenia m.in. w Multikinie.

„Nierandokwalna” Frances bardzo przyjaźni się z Sophie, wciąż zmienia mieszkania i aspiruje do stałej posady w zespole tanecznym. Kiedy musi zarobić na czynsz pracuje jako hostessa i dolewa wino darczyńcom swojej byłej uczelni. Większość jej znajomych to absolwenci szkół wyższych, którzy próbują stać się kimś dzięki pisaniu scenariuszy (np. próbnej wersji „Gremlinów 3”) i handlu sztuką. Frances jest utalentowaną tancerką, ale od dłuższego czasu jedyne co jej się udało osiągnąć, to pozycja praktykantki. Dlatego jej sytuacja wciąż jest niepewna, a karta debetowa często pozostaje w użyciu. Uczuciowo najbardziej jest związana z... przyjaciółką, o której mówi: „jesteśmy tą samą osobą tylko o różnych fryzurach”. To jednak związek platoniczny, bo obie są hetero, a w dodatku Sophie wiąże się z niejakim Patchem (i zamierza wyjść za niego za mąż)...

Frances, poruszana różnymi emocjami, stara się mimo wszystko znaleźć w tym chaosie jakieś status quo. Czuje się bardzo dobrze w nowojorskim środowisku artystycznym (sama pochodzi z Sacramento) i nadal tworzy własne układy taneczne z myślą o poważniejszym projekcie. Muzycznym motywem przewodnim filmu jest piosenka Davida Bowie „Modern Love”. Jej słowa korespondują ze strategią życiową naszej bohaterki. „ I'm standing in the wind. But I never wave bye-bye But I try. I try”

„Frances Ha” to przede wszystkim bardzo dobra rola Grety Gerwig (współautorki scenariusza). Jej spontaniczna, ale zarazem precyzyjna kreacja, pozwala widzowi na maksymalnie empatyczne obserwowanie poczynań młodej dziewczyny, która uosabia egzystencjalne rozterki całego pokolenia. Jej twarz i mimika pozostają niemalże przez cały film w centrum naszej uwagi choć reżyser postarał się także by sfotografować Nowy Jork, przede wszystkim w jego nocnym ujęciu. Wielkie miasto ze swoimi możliwościami (ale też pustką niepowodzeń) jest niemniej ważnym bohaterem filmu. Czarno-białe zdjęcia oczywiście podkreślają kontrast między duchem, a materią, która wciąż sprowadza na ziemię nasze ambicje i plany. Jest to także oczywiste nawiązanie do takich filmów jak „Manhattan” Woody Allena czy francuskiej nowej fali lat 60.).

Niewątpliwie jest to film, który ma duże szanse by stać się nie tylko komentarzem do stanu emocji pokolenia reprezentowanego przez Frances. To dzieło o walorach ponadgatunkowych, dla wielu osób (utożsamiających się z tytułową bohaterką) już teraz kultowe...