Susanne Bier, reżyserka "Braci" i "Sereny", to autorka wielu filmów łączących obserwacje społeczne z dramatyczną, a nawet sensacyjną fabułą. "Druga szansa" czyli ubiegłoroczne dzieło tej pani, to kolejne potwierdzenie jej niewątpliwego talentu. Można jej zobaczyć w Multikinie.
 
 
Dramat rozgrywa się gdzieś na duńskiej prowincji. Dwóch policjantów wchodzi do domu Tristana, by przeprowadzić interwencję. Główny lokator był już wielokrotnie notowany, spędził też trochę czasu w zakładzie karnym. Teraz zakłóca spokój sąsiadom i prawdopodobnie handluje narkotykami. Przedstawiciele władzy znajdują w mieszkaniu jego obecną partnerkę, Annę oraz zaniedbane, płaczące, kilkutygodniowe dziecko. Zgłaszają to opiece społecznej, ale nie ma podstaw by odebrać niemowlaka matce. Wkrótce później jednak nierodpowiedzialni rodzice tracą synka, a w sprawę zamieszany jest właśnie jeden z policjantów... 
 
W "Drugiej szansie" najsilniejszym elementem są moim zdaniem aktorzy. Reżyserka zgromadziła na planie elitę duńskiego kina, a oni wypełnili swoje zadania z bardzo dobrym efektem. Postacie dramatu są zarysowane oszczędnie, ale precyzyjnie. Nikolaj Coster-Waldau czyli Andreas,to policjant i opiekuńczy ojciec, który musi zmagać się zniezrównoważeniem psychicznym żony. Ulrich Thomsen (czyli Simon) to jego partner, który po godzinach topi życiowe porażki w alkoholu, ale w pracy działa jak supersprawny mechanizm,   Równie dobrze prezentuje się May Andersen jako wykluczona kobieta, trwająca u boku kryminalisty Tristana (Nikolaj Lie Kaas).
 
Choć scenariusz filmu ma kilka luk i prawdopodobieństwo niektórych zdarzeń (na szczęście nielicznych) budzi pewne wątpliwości, to można te braki wybaczyć realizatorom. Konstrukcja fabularna służy ukazaniu ważnego problemu moralnego i jak sądzę, skłoni wrażliwego widza do rozważań o tym jak on sam postąpiłby w sytuacji, w której znalazł się główny bohater. Andreas podejmuje bardzo trudne decyzje pod wpływem presji emocji i uczuć, wiedząc że ich skutki są niedwracalne, a jednak złamanie przepisów uznaje za jedyne możliwe wyjście z sytuacji. Czy ma do tego prawo ?