Bracia Joel i Ethan Coenowie tym razem pieszczą zmysły znawców muzyki folkowej. Ich najnowsze dzieło - "Co jest grane Davis ?" od kilku dni można zobaczyć m.in. w Multikinie.

Llewyn Davis (Oscar Issac) jest  muzykiem folkowym, który próbuje utrzymać się z grania. Jego kariera ugrzęzła na etapie pierwszego, deficytowego longplaya, a zatem sytuacja finansowa gitarzysty jest praktycznie dramatyczna.  Nie ma mieszkania, więc niemal każda noc to niewiadoma. Naciągnął już chyba wszystkich nowojorskich znajomych na miejsce na kanapie, i lista chętnych do udostępnienia lokum jest coraz krótsza. W dodatku Jean (Carey Mulligan), z którą od czasu do czasu się spotyka, informuje go, że jest w ciąży... 
 

Llewyn  ma ambicje. Wierzy, że jest  lepszy od wielu jemu podobnych twórców, ale wydawcy i promotorzy nie bardzo chcą uwierzyć w jego talent. Próbuje nawet w Chicago, ale Bud  Grossman (w tej roli  F. Murray Abraham, szczególnie pamiętny jako Salieri w "Amadeuszu"), który jest właścicielem firmy The Gate of Horn, też jest sceptyczny.  Zaleca mu by dołączył do jakiejś grupy i porzucił solowe projekty. Llewyn, taką radę oczywiście odrzuca, bo ma już za sobą wszelkie kolaboracje i wspomina je raczej boleśnie. Jego partner zakończył karierę skacząc z mostu Waszyngtona. Nic dziwnego, że Llewyn jest sfrustrowany i często dosadnie wyraża swoje poglądy, za co płaci z nawiązką, aplikując ciosy od złośliwego losu i niechętnych mu ludzi.  Jego wiernym (choć trochę kłopotliwym) towarzyszem staje się rudy kot jego znajomych, który przypadkowo trafia pod jego opiekę. 



 

Scenariusz filmu bazuje na motywach wybranych   z  biografii amerykańskiego piosenkarza  Dave'a van Ronka (1936-2002), który nie został doceniony na początku lat 60., ale wpłynął na dokonania  takich muzyków jak Bob Dylan czy Phil Ochs.  Dzięki temu jest  szczególnie  wartościowy dla fanów amerykańskiego folku, ale sprawność warsztatowa twórców,  finezyjne balansowanie na granicy komedii i dramatu, tak charakterystyczne dla Coenów oraz bogactwo i krwistość języka jakim posługują się główni bohaterowie, może zapewnić dobrą rozrywkę także neofitom, dopiero odkrywającym dokonania tego unikatowego duetu.


"Co jest grane, Davis?" najbardziej pokrewny jest innej fabule tych twórców (także bardzo umuzykalnionej)  czyli "Bracie gdzie jesteś ?". W tamtym filmie dostaliśmy więcej aktorskich popisów i dramatycznych zwrotów akcji. Najnowsze dzieło braci jest spokojniejsze, ale to kolejny dowód na to, że każdy temat potrafią przedstawić  w sposób dla wielu innych reżyserów, nadal  niedościgniony.