Ten film udowadnia, że nawet w tak przeżartym schematyzmem gatunku jak horror, można pokazać widzowi coś odbiegającego od konwencji i jeszcze jakoś go zaintrygować. Może stało się tak dlatego, ze nie jest to produkcja amerykańska, a film powstał w Australii, a może dlatego, że autorem zdjęć jest szczecinianin ? "Babadooka" od kilku dni można zobaczyć m.in. w Multikinie.
Radek Ładczuk jest operatorem, który pracował m.in. przy takich filmach jak "Sala samobójców", "Dzień kobiet" czy "Jesteś Bogiem". Dokładnie wczoraj skończył 38 lat, a  praca przy "Babadooku" może być dla niego furtką do światowego kina, bo niewątpliwie bardzo się przyczynił do tego by to dzieło wyróżniło się spośród setek podobnych  produkcji.  Przede wszystkim bardzo sprawnie manipuluje niuansami przestrzeni pozakadrowej, perfekcyjnie wykorzystuje też zbliżenia, uwypuklając nastrój zagrożenia i  postępującego obłędu głównej bohaterki.

 
Tytułowy Babadook, to postać z książeczki dla dzieci. Kiedy mały Samuel (Noah Wiseman), zafascynowany magią  i bajkami, sięga po tę opowieść, jego matka, Amelia nie jest zachwycona jego wyborem. Jednak sześciolatek przekonuje ją do czytania. Ta decyzja okazuje się brzemienna w nieprzewidziane skutki... Z pozoru  śmiesznie-straszna postać posiada bowiem taką moc, że staje się kimś więcej niż fikcyjnym monstrum.
 
Pełnometrażowy debiut reżesyserski Jennifer Kent (która wcześniej stworzyła etiudę "Monster") to przykład precyzyjnego doboru takich środków wyrazu, które bez udziału szczególnie wyszukanych i kosztownych składników, dadzą w efekcie wyrafinowany, sugestywny nastrój.  Twórcy filmu nie porzucili całkowicie  motywów, znanych z najlepszych dzieł kina grozy. Jest tu zatem m.in. ciemna piwnica, inwazja karaluchów, a nwet scena przypominająca egzorcyzmy. Jednak dzięki nieszablonowemu scenariuszowi (autorstwa Kent)  oraz bardzo dobrej grze duetu (Essie Davis i Noah Wiseman) atmosfera lęku i niepewności mocno wpływa na percepcję widza.
 
Oszczędna, ale konkretna muzyka Jeda Kurzela to jeszcze jeden z elementów, pogłębiających stan wyobcowania i opuszczenia. Matka i syn balansują bowiem na granicy wyobraźni i rzeczywistości, walcząc z groteskowym intruzem, a reszta świata traktuje ich jak dziwaków, którzy zasłużyli sobie na to by zostać spotkała ich kara (oboje zmagają się z ciężarem winy za śmierć ojca Samuela, który zginął wioząc Amelię do szpitala na poród). 
 
Zakończenie filmu to także moim zdaniem atut filmu, bo scenarzystka podpowiada nam różne inerpretacje ostatnich scen, nie sugerując co jest prawdą, a co przewidywalną iluzją. Mam tylko nadzieję, że taki epilog fabuły nie stanie się pożywką do stworzenia sequelu, bo lepiej pozostawić ten temat w takim stadium.
 
P.S.Na liście obsady "Babadooka" znajdziemy jeszcze kolejne polskie nazwiska. Np. Cathy Adamek (znana z serialu "Córki McLeoda) zagrała epizodyczną rolę pani z opieki społecznej.