Kto z nas nie lubi odpocząć na świeżym powietrzu, z dala od miejskiego zgiełku i zanieczyszczonego środowiska? Z wielką ulgą wyjeżdżamy poza miasto. Na łonie natury czujemy się jak nowo narodzeni.

Kiedyś znana i dobrze prosperująca papiernia w Skolwinie tętniła życiem. Dzisiaj jest ona przede wszystkim przystanią żeglarską dla okolicznych mieszkańców.

W minioną sobotę (08.10) na przystani żeglarskiej na terenie starej papierni w Skolwinie odbył się festyn połączony z regatami oraz zawodami wędkarskim dla najmłodszych. Tamtejsi żeglarze wzięli na pokłady swoich jachtów zaproszoną młodzież ze skolwińskiej szkoły i razem z nimi wystartowali w regatach. Dla dzieciaków było to niesamowite przeżycie, a i żeglarze wyglądali na zadowolonych, mając poczucie, że zaszczepiają w młodym pokoleniu pasję do pływania łódkami.

Konkurs wędkarski cieszył się równie podobnym zainteresowaniem jak regaty. Pierwsze miejsce w nim zdobył Tobiasz Początek, który złowił półtora kilograma ryb!

Na organizację festynu nie można narzekać – nad wodnym bezpieczeństwem czuwali zaprzyjaźnieni WOPR-owcy, a nad brzegiem najmłodszych pilnowali rodzice i dziadkowie, którzy również zdradzali im tajniki wędkowania.

Pomimo trochę kiepskiej pogody (z nieba nieustannie kapało i siąpiło), frekwencja dopisała. Po konkursach można było ogrzać się przy rozpalonym ognisku i zjeść gorącą kiełbaskę z grilla, słuchając rozlegającej się z głośników muzyki.

Przystań na terenie papierni wybudowali mieszkańcy Skolwina, którzy do dnia dzisiejszego korzystają z jej uroków. Całymi dniami mogą przesiadywać na jachtach, grillować nad brzegiem. Bogdan Szczebliński, najstarszy z wędkarzy skolwińskiej przystani, podkreśla, że to najpierw wędkarze zamieszkali na przystani, dopiero później dołączyli żeglarze. Wspólnymi siłami budowali hangary z materiałów, jakie wpadły im w ręce – stare blachy, materiały wykończeniowe. Zaadaptowali lokalne bagno, wybetonowali urwisko i doprowadzili do użytku… miejscowy nieużytek.

Od 1957 r. Osiedlowy Klub Sportowy Świt-Skolwin, który stacjonuje na terenie przystani, organizuje dla dzieci zajęcia, w ramach których mają okazję poznać wędkarsko i żeglarstwo „od kuchni”.

Warto brać przykład z ludzi czynnie wypoczywających, którzy zamiast usiąść przed telewizorem i gapić się bezsensownie w ekran, wolą wraz z rodziną wybrać się na rejs łódką po szczecińskich wodach.

Na chwilę obecną przystań zmaga się z kilkoma problemami, trzymajmy więc kciuki, by rozwiązanie ich przyszło jak najszybciej i w pełni usatysfakcjonowało stacjonujących tam żeglarzy i wędkarzy.