Częściowa prywatyzacja komunikacji miejskiej, prywatyzacja roweru miejskiego i oszczędności w sferze kultury – tak finanse miasta chce uzdrawiać ugrupowanie, którego liderem jest Janusz Korwin-Mikke.
Miejskie zajezdnie powinny wynajmować place, garaże i sprzęt komercyjnie?
Partia Korwin to kolejne ugrupowanie, które zabrało głos w sprawie sytuacji szczecińskiej komunikacji miejskiej. Ostatnio to jeden z najbardziej gorących tematów w mieście. Przypomnijmy, wysokie koszty utrzymania transportu publicznego, malejące wpływy finansowe miasta i problemy kadrowe, wymusiły cięcia w siatce połączeń. Pierwsze zmiany zostały wprowadzone wraz z początkiem września i choć miasto cięcia woli nazywać „urealnieniem”, to wiele osób skarży się na nieregularność, przepełnienie i zbyt małą liczbę dostępnych pojazdów.
– Proponujemy ograniczenie wydatków na ciągle nierentowne spółki komunikacyjne. Należy je częściowo sprywatyzować lub uzyskać dochód z wynajmów placów, garaży czy sprzętu, z którego korzystają spółki komunikacyjne. Dobrym pomysłem byłoby sprywatyzowanie roweru miejskiego, który powinien według szacunków radnych kosztować obywateli 500 tysięcy złotych na rok 2021, a kosztował 2,4 miliona. Na ten rok szacują 800 tysięcy złotych. Ta kwota jest już nierealna – mówił Radosław Gardziński z partii Korwin.
– Miasto powinno szukać współpracy z prywatnym operatorem, który pełniłby część usług na rzecz miasta. Prywatne firmy muszą działać komercyjnie, więc działają sprawniej i mogą oferować lepsze warunki kierowcom komunikacji miejskiej – dodał Jakub Andrzejewski.
Członkowie partii Korwin nie odnieśli się jednak do faktu, że miasto od lat odstępuje obsługę części linii spółce PKS Szczecin. W ogłaszanych co roku przetargach jest ona jedynym podmiotem zainteresowanym postępowaniem.
Cięcia w Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza?
Kwestie transportowe to nie jedyne miejsca, w których członkowie partii Korwin szukają oszczędności. Według polityków cięcia powinny objąć także strefę kultury.
– Filharmonia to studnia bez dna. Dotacja na ten rok to 13 milionów złotych, a dochód ubiegłoroczny to 2,3 miliona złotych. Mielibyśmy wysoki dochód, gdyby filharmonia mogła się sama utrzymać. Przestrzeń dookoła gmachu można wykorzystać, ale nie na koczowisko z leżakami, a na przykład na komercyjny lokal z dobrą muzyką na wzór wiedeński czy paryski – zaproponował Gardziński.
Politycy sugerują także zmniejszenie rezerw budżetowych np. na wynagrodzenia pracowników magistratu.
Bankructwo czy „zdrowie finansowe”?
Temat oszczędności został poruszany również w programie „Studio wSzczecinie.pl”, w którym niezbyt korzystną wizję sytuacji finansowej miasta przedstawił członek Szczecińskiego Ruchu Miejskiego Piotr Czypicki.
– Sytuacja jest na tyle poważna, że tak jak uprzedzałem i starałem się namawiać do zachowania dyscypliny, tak teraz mówię mocne słowa: jeżeli pewien prawdopodobny splot wydarzeń się ziści, to Szczecinowi grozi bankructwo i niewypłacalność – przewiduje Piotr Czypicki.
W środę na antenie Radia Plus do słów lidera Szczecińskiego Ruchu Miejskiego odniosła się radna klubu Piotra Krzystka Jolanta Balicka. Jak przekonywała, Szczecin ma „zdrowie finanse”, a problemy, z którymi boryka się miasto, są uniwersalne dla wszystkich samorządów.
– Nie ma żadnych informacji, że miasto zbankrutuje. Taka metropolia jak Szczecin stoi mocno na nogach, mamy wspaniałą panią skarbnik i dobre służby finansowe. Patrzymy jednak z niepokojem na opłaty za media czy inflację. Czekają nas pewnie trudne rozmowy na komisjach, by sytuację uspokoić i by możliwie łagodnie wpłynęła ona na budżet Szczecina i życie mieszkańców – mówiła radna Balicka.
Komentarze
0