– Strach to zły doradca, a sianie paniki nie jest wskazane. Trzeba stanąć w prawdzie, a nie na wyrost. Młodzi ludzie są przystosowani i jeżeli nie mają chorób współistniejących mogą wrócić do normalnego działania, studenci do nauki, dzieci do szkoły, a młodzi ludzie do pracy. Akcent powinien być położony na ochronę starszych i schorowanych, i tak należy podejść do tego organizacyjnie. Zdrowi ludzie powinni móc normalnie funkcjonować – mówił podczas wtorkowego wydania programu „Studio wSzczecinie.pl” prof. Bogusław Machaliński, rektor Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, ordynator oddziału transplantacji szpiku SPSK nr 1, specjalista ds. transplantologii i hematologii klinicznej.

„To frustrujące. Mieliśmy wiele przypadków, gdzie było trudno pomóc człowiekowi ze względu na obostrzenia”

Pandemia koronawirusa wywróciła nasze życie do góry nogami. Od połowy marca wprowadzono szereg ograniczeń, począwszy od edukacji, następnie przez możliwość pracy, kończąc na przemieszczaniu się. Po Wielkanocy restrykcje były powoli luzowane, ale reżim sanitarny nadal nakazuje np. noszenie maseczek. Wiele branż gospodarki przeżywa kryzys, jakiego nie było od dekad. Gościem programu „Studio wSzczecinie.pl” we wtorek był rektor PUM prof. Bogusław Machaliński. Naukowiec przyznał, że nie jest „koronasceptyczny”, ale zauważa szereg nieprawidłowości, do których dochodzi w kwestiach organizacyjnych w ochronie zdrowia.

– 70% dochodu to usługi w Polsce i możemy sobie wyobrazić jak odczuwa koronawirusa gospodarka państwa, a następnie ochrona zdrowia, bo bez gospodarki nie ma pieniędzy na leczenie. Dziennie umiera ok. 220 osób na schorzenia nowotworowe, powinno być 500 nowych rozpoznań nowotworowych. Każda śmierć to olbrzymia tragedia, ale skala problemu jest taka, że mamy kilkanaście zgonów dziennie z powodu koronawirusa i kilkaset z powodu innych chorób – mówi prof. Machaliński. – Nie możemy doprowadzić do lawinowego wzrostu zgonów z powodu innych chorób. To jest naprawdę frustrujące dla lekarza, utrudniony dostęp do szpitala, wstępna ocena pacjenta to ankieta, która trwa kilka minut. Pacjent, który ma być planowo przyjęty musi mieć test, który trwa kilka godzin, a przecież trzeba działać szybko. Mieliśmy wiele przypadków, gdzie było trudno pomóc człowiekowi ze względu na obostrzenia – mówi prof. Machaliński.

Pacjenci czekają z wizytami u lekarza z obawy przed koronawirusem

Prof. Machaliński zwrócił uwagę na ogólnonarodową panikę, która może mieć odzwierciedlenie w diagnostyce: – Matki boją się z dziećmi przychodzić na planowe czy pilne procedury diagnostyczne. Mówią: poczekamy, za miesiąc będzie lepiej, ale ludzie przecież nagle nie przestali chorować np. kardiologicznie, a widzimy na oddziałach mniej ludzi – mówi prof. Machaliński.

Kliniki w Szczecinie powoli planują powracanie do wykonywania zabiegów planowych. Lekarze zwracają jednak uwagę, że przy obecnych obostrzeniach może to okazać się niemożliwe, bo procedury zabraniają przyjmowania takiej liczby pacjentów jak wcześniej. Według prof. Machalińskiego, procedury powinny zostać przygotowane w inny sposób.

– Teoretycznie jest to możliwe, ale obostrzenia powinny być już zluzowane, jeżeli nie mamy istotnego wzrostu zachorowalności. Musimy przywrócić do życia procedury krwiodawstwa, żebyśmy mogli opiekować się pacjentami planowymi. Jeżeli mamy szpital jednoimienny i on jest „wyłączony z akcji”, to Ci pacjenci powinni być zaopiekowani przez inne szpitale. Powinniśmy mieć narzędzia, żebyśmy mogli się kompleksowo zająć chorymi – mówi prof. Machaliński.