Miasto w tym tygodniu zapowiedziało przyjęcie na najbliższej sesji rady miasta dokumentu „Szczecin – Miasto wolne od dyskryminacji”. To efekt ostatnich, bardzo głośnych kobiecych protestów, ale i wieloletnich działań organizacji lewicowych, by w Szczecinie takie stanowisko zostało przyjęte przez magistrat. Jak mówiła podczas wtorkowego wydania programu „Studio wSzczecinie.pl” Dagmara Adamiak, jedna z liderek protestu kobiet, już kilka miesięcy temu Stowarzyszenie „RÓWNiE” oraz inicjatywa „Nowy Szczecin” złożyły wniosek w radzie miasta o przyjęcie uchwały antydyskryminacyjnej. Aktywiści mają wobec władz konkretne oczekiwania.


Hostel dla osób LGBT, zespół ds. równości, edukacja i… udział prezydenta w Marszu Równości. Oczekiwania aktywistów wobec uchwały antydyskryminacyjnej

Dagmara Adamiak przyznała, że choć zapisy uchwały mają charakter przełomowy, to i tak jest w nich bardzo duży stopień ogólności. Organizacje inicjujące powstanie uchwały chciałyby od miasta konkretnych działań.

– To są ogólniki, a nam zależy na tym, żeby były kampanie społeczno-edukacyjne promujące równość i brak dyskryminacji, bo rząd nakręca atmosferę mowy nienawiści i tego, że ktoś jest lepszy albo gorszy. Edukacja jest bardzo ważna, tak samo jak ważne są programy wsparcia dla osób doznających dyskryminacji. Powołalibyśmy zespół do spraw walki z dyskryminacją. Chcielibyśmy, by kobiety, osoby LGBT czy niepełnosprawne mogły liczyć na wsparcie naszego miasta – mówiła Dagmara Adamiak. – Mogłyby powstać ośrodki dla osób, które są wyrzucane z domu, gdy okazują się np. osobami transpłciowymi – dodała.

Adamiak przyznała, że chętnie widziałaby Prezydenta Szczecina Piotra Krzystka otwierającego paradę równości: – Byłoby to coś wspaniałego, na pewno bym tego chciała. To pokazałoby, że Szczecin jest miastem europejskim, otwartym i tolerancyjnym. Osobiście jestem wolontariuszką i wspieram całym sercem. Nasz prezydent jest trochę w tyle i mam nadzieję, że za nami nadąży – mówiła aktywistka.

„Nie można protestować w nieskończoność, ja sama opadałam z sił i fizycznie, i psychicznie”

Protesty kobiet to zdecydowanie jedne z największych manifestacji ostatnich lat. Przyciągnięcie tak wielkich tłumów w czasie pandemii koronawirusa można uznać za wyzwanie karkołomne. Sprawa wyroku Trybunału Konstytucyjnego oburzyła społeczeństwo, ale jednocześnie można zauważyć, że zainteresowanie protestami jest z wydarzenia na wydarzenie coraz mniejsze.

– Każdy powinien mieć swój wybór odnośnie jak żyje, w co wierzy, jak mieszka i czy podejmuje decyzje o aborcji. PiS narzuca nam jeden sposób życia, a Polki i Polacy kochają wolność – mówiła Adamiak.

Według aktywistki frekwencja na protestach spadła, bo ludzie czują się sfrustrowani brakiem reakcji ze strony władz: – Nie można protestować w nieskończoność, ja sama opadałam z sił i fizycznie, i psychicznie. Nie jesteśmy wysłuchiwani, jesteśmy bezsilni. Ludzie mieli tak niesamowite pomysły, krzyczeliśmy, śpiewaliśmy piosenki, malowaliśmy hasła, działo się wiele rzeczy i teraz musimy też być kreatywni. Czujemy bezsilność – dodała.

Jednocześnie Dagmara Adamiak zaprzeczyła, by była skonfliktowana z innymi lewicowymi aktywistami oraz częścią radnych Szczecina. Takie informacje pojawiły się w mediach społecznościowych, gdy Adamiak na jednym z protestów nie zabrała głosu i gdy w ostatnim czasie protesty dzielone były na dwie równoległe części.