Zajęte wszystkie miejsca siedzące, nawet dostawki, zakulisowe opowieści, godzinna sesja autografów – premierowe spotkanie wokół przewodnika „Słodka Polska” Hani Bezy należy zaliczyć do udanych. „Nigdy w życiu pod względem zawodowym nie miałam bardziej niesamowitego wydarzenia. To absolutnie najpiękniejsza chwila”, przyznaje Hania.

„Jestem zachwycona książką, ale to mnie nie zaskoczyło. Wiedziałam, że będzie dobra”

W minioną niedzielę, 17 listopada, w hotelu Matejki 8, odbyła się premiera przewodnika „Słodka Polska” Hani Bezy. Sala wypełniła się po brzegi, a kolejka do stoiska z książkami ustawiła się jeszcze przed rozpoczęciem spotkania z autorką.

– Przyciągnęła mnie sama osoba Hani, bardzo słonecznej, radosnej, o zaraźliwym śmiechu – przyznaje pani Mariola. – Jestem ze Stargardu i specjalnie się tutaj wybrałam na spotkanie. Książkę już zakupiłam, na pewno wezmę też autograf. Ta książka to dobra robota i promocja różnych miejsc, o których nawet nie wiemy, że istnieją.

– Przyjechaliśmy spod Stargardu, ale dla Hani warto tyle kilometrów przejechać. Jestem zachwycona książką, ale to mnie nie zaskoczyło. Wiedziałam, że będzie dobra. Książkę kupiliśmy na prezent dla córki, która kocha bezy – mówi pani Anna.

„Myślę, że to początek jej kariery jako autorki”

Podczas spotkania Hania w swoim stylu – trochę chaotycznie, ale z ogromną pasją – opowiadała o tym, które z miejsc zrobiły na niej ogromne wrażenie. Zdradziła, który z deserów skradł jej serce, za co pokochała Poznań, a co najbardziej rozczarowało w Warszawie. Wskazała również lokale, które koniecznie trzeba odwiedzić, podróżując po Polsce. Niejednokrotnie rozbawiła publiczność swoimi historiami, również o tym, co niefortunnego stało się z marcepanem królewieckim. Nie zabrakło też pytań z widowni, dotyczyły nie tylko pracy nad książką, ale również tego, dla kogo Hania upiekła pierwszą bezę i co dalej z jej muzyczną przygodą z trąbką.

– Bardzo lubię Hanię za charyzmę, za to, jaką jest otwartą osobą. Pokazuje, że kocha to, co robi i wkłada w to ogrom serca. Inni też to doceniają, widać to po bardzo dużej liczebności zgromadzonych dzisiaj – zaznacza pani Olga.

– Warto było dzisiaj tutaj być, przewodnik kupiłam na prezent dla mamy, która jest z Gdyni – przyznaje pani Edyta. – Śledzę losy Hani już od lat, ale myślę, ze dzięki spotkaniu inaczej będę czytać tę książkę.

– Było cudownie, jak cała Hania, szczecińska patriotka. Było super, podała swoją energię na tacy, życzę wielu sukcesów. W kilku momentach wzruszyłam się jej opowieściami, trzymam kciuki i czekam na kolejne wydania. Myślę, że to początek jej kariery jako autorki – przyznaje pani Ola. – Sam przewodnik jest piękny. Pierwsze, w czym się zakochałam, to okładka, która oddaje osobę Hani. Jestem ciekawa rurek w Warszawie, ciasto marcinek mnie zaciekawiło, łódzkie knedle też. Myślę, że któreś z miejsc z przewodnika na pewno odwiedzę.

To świetna promocja dla Szczecina. „Jestem z niej dumna. Wiem, ile pracy ją to kosztowało” 

Po spotkaniu przyszedł czas na sesję autografów, która trwała blisko godzinę. Każdy miał okazję zamienić kilka słów z Hanią, wręczyć niewielkie prezenty i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.

– Widać, że ludzie ją kochają. Osoby, które przychodziły po książkę, bardzo się cieszyły, że mogły poznać Hanię, bo choć może i spotykają ją w bezowni czy na jarmarkach, to nie jest to samo – mówi Monika Szymanik z księgarni Kamienica w Lesie, która również towarzyszyła Hani w niektórych podróżach po Polsce. – Jestem z niej dumna, bo wiem, ile pracy ją to kosztowało, ale widać też było, ze sprawiało jej to ogromną przyjemność To świetna promocja nie tylko dla Szczecina, bo w przewodniku znajduje się na pierwszym miejscu, lecz także dla innych małych miejsc w Polsce wartych odwiedzenia. Sama już wyszukałam kilka lokali, do których chcę się wybrać.

Książkę pokochali nie tylko czytelnicy. Została też dostrzeżona w kręgu cukierniczym 

– Nigdy w życiu pod względem zawodowym nie miałam bardziej niesamowitego wydarzenia. To absolutnie najpiękniejsza chwila – mówi Hania Beza. – Jeszcze czuję, że to abstrakcja, że tyle ludzi przyszło i chciało mnie posłuchać. Chciało mi się płakać ze szczęścia i wzruszenia. Jestem bardzo wdzięczna temu miejscu, czyli Hotelowi Matejki 8, bo udostępniono mi przestrzeń za darmo. Tutaj Monika bardzo pomogła całość zorganizować. Po zakończeniu premiery uważam, że nie mogłam wymarzyć sobie lepszego miejsca. Mam ogromną nadzieję, że więcej osób o nim usłyszy, bo jest piękne. Jakbym była teraz panną młodą, to chciałabym mieć tu wesele – przyznaje.

Już w nadchodzący weekend o swoim przewodniku Hania Beza będzie opowiadać podczas Festiwalu Tortów i Słodyczy w Warszawie.

– Zadzwonił do mnie organizator jednego z największych wydarzeń cukierniczych w Polsce i zaprosił mnie do udziału – przyznaje Hania. – Czuję, że ta książka otworzyła mi nowe drzwi. To, co robię ze Szczecińską Bezą, jest lokalne, a książka łączy mnie z całą Polską. Poza tym tworzenie tej książki było moją wymarzoną pracą, a to, że jeszcze kogoś ona cieszy, to jest fantastyczne.

Choć podczas całego spotkania Hania nawiązywała kontakt z publicznością, to dopiero podczas podpisywania egzemplarzy był czas, by usłyszeć więcej ciekawych historii od przybyłych widzów.

– Podczas autografów bardzo dużo ludzi opowiadało, skąd pochodzi. Była dziewczyna, z którą widziałam się pół reku temu, dzisiaj specjalnie przyjechała na premierę, kupiła cztery książki, bo ma rodzinę z różnych stron Polski i chce, by mogła przeczytać o swoim regionie. Dużo ludzi pytało też o rzeczy niezwiązane z książki, jak o pasję do rowerów, co było bardzo miłe, bo pokazało, że są zainteresowani tym, co robię.

Powoli zbliża się już okres przedświąteczny, Szczecińską Bezę będzie można spotkać na jarmarkach bożonarodzeniowych.

– W tym roku będziemy aż na dwóch, w Galaxy i w alei kwiatowej i w obu miejscach będzie można dostać przewodnik – zaznacza Hania. – Książka dostępna jest też na stronie www.haniabeza.pl. Tam też będzie lista miejsc z przewodnika, w których będzie można znaleźć książkę. No i oczywiście w najpiękniejszej księgarni kameralnej Kamienica w Lesie.