Levis, Neonet, PepsiCo, Nokia, IKEA – największe światowe firmy, które mają swoje siedziby w Polsce, w ostatnim czasie rozpoczęły programy dobrowolnych odejść lub procesy zwolnień grupowych. Jak się okazuje, negatywna tendencja nie ominęła Pomorza Zachodniego. W marcu 2024 do Wojewódzkiego Urzędu Pracy aż cztery duże firmy z regionu zgłosiły zamiar zwolnień grupowych. Pracę może stracić około 500 osób. Dla porównania w roku 2023 wszystkie zgłoszenia zwolnień grupowych z naszego województwa przewidywały zwolnienie 600 osób.

Cztery duże firmy chcą zwalniać. Skala niespotykana od lat

Zwolnienia grupowe muszą być zgłaszane do Wojewódzkiego Urzędu Pracy. Dzięki tym danym WUP wie, w jakiej kondycji są poszczególne firmy i sektory gospodarki. Pod tym kątem informacje z marca 2024 muszą budzić uzasadniony niepokój. Na Pomorzu Zachodnim aż cztery duże firmy szykują się do zwolnień grupowych. Mowa o przedsiębiorstwach zlokalizowanych między innymi w Stargardzie czy Goleniowie. 

– W marcu tego roku pojawiły się informacje o zamiarze zwolnień przez cztery firmy. Łącznie stracić pracę może ok. 480 osób. To pierwsza taka sytuacja od lat, gdy mamy tyle zgłoszeń w skali jednego miesiąca. Najbliższy czas pokaże, czy to zjawisko incydentalne, czy może rzeczywiście na rynku pracy dzieje się coś niepokojącego. Na ten moment możemy mówić, że sytuacja na rynku pracy jest dobra, a bezrobocie niskie – mówi Andrzej Przewoda, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Szczecinie. 

Jak dodaje, żadna firma ze Szczecina nie zgłosiła do WUP planu zwolnień grupowych. Dyrektor WUP uspokaja także, że plan zwolnień nie musi oznaczać, że dojdą one do skutku. Niektóre firmy zgłaszają takie zamiary prewencyjnie, ale w międzyczasie poszukują zleceń, które pomogłyby im utrzymać zatrudnienie.

– Nie ma mowy, by spoiwem tych zwolnień był np. kryzys w konkretnej branży. Są to różnorodne firmy, ale wszystkie argumentują konieczność zwolnień mniejszą liczbą zleceń lub przewidywanym spowolnieniem gospodarczym – przyznaje dyrektor Przewoda. 

Bezrobocie w województwie zachodniopomorskim wynosi ok. 7%, w Szczecinie to niespełna 3%. Zarejestrowanych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Szczecinie jest zaledwie 3 tysiące bezrobotnych.

Zwalniają światowi giganci. „Kwestia urealnienia możliwości gospodarczych” 

Jak zauważają eksperci, zwolnienia grupowe nie dotyczą tylko polskiego rynku pracy. Wręcz przeciwnie.

– To, co dzieje się na rynku pracy nie dziwi. Widząc to, co robią globalne marki, musimy uświadomić sobie, że nadszedł czas optymalizowania zasobów kadrowych. Mamy tendencję światową do weryfikacji, ilu pracowników tak naprawdę potrzebuje firma. Rynek nasycił się pracownikami i teraz należy spodziewać się zmian w strukturze zatrudnienia w poszczególnych branżach. Szok popytowo-podażowy nastąpił na skutek pandemii, potem wojny w Ukrainie, a teraz mamy uspokojenie w gospodarce, a to pozwala firmom na porządkowanie swojej sytuacji – komentuje dla portalu wSzczecinie.pl prof. Jarosław Korpysa, ekonomista z Uniwersytetu Szczecińskiego. – U nas nadal jest rynek pracownika, a nie pracodawcy, bo mamy kryzys demograficzny. W innych częściach Europy sytuacja staje się naprawdę poważna – przyznaje.

Inni eksperci rynku pracy dodają, że sytuację należy obserwować z uwagą, ale nie ma jeszcze powodów do paniki.

– Jedne firmy tną zatrudnienie, ale następne rekrutują. Nie ma jeszcze mowy o zjawisku masowym. Firmy, które decydują się na redukcję zatrudnienia, zwykle robią to, by uniknąć kosztów związanych z przerostem kadr w sytuacji zmniejszonej liczby zleceń lub ogólnie zmiany formatu działania. W przemyśle, sektorze offshore, przetwórstwie bardzo brakuje rąk do pracy. Przepływ kadr z firm zwalniających do rekrutujących powinien przebiec płynnie, szczególnie w strefach ekonomicznych – mówi Dorota Siedziniewska-Brzeźniak, ekspertka rynku pracy.

Największa fala zwolnień grupowych w ostatnim czasie przeszła przez takie miasta jak: Warszawa, Kraków, Bielsko-Biała, Ostrów Mazowiecki.