Jeden z najlepszych długodystansowych kolarzy świata, Marek Rupiński ze Szczecina, wyrusza w kolejną podróż. Jego celem będzie słoneczna Lizbona w Portugalii. Wyzwanie polega na tym, aby dystans 3100 kilometrów pokonać w jak najkrótszym czasie.

Rupiński wygrywa zawody na całym świecie. Jest czołowym sportowcem Pucharu Świata.

– Wyruszę sprzed Urzędu Miasta w Szczecinie, a następnie będę jechać przez Niemcy, Belgię, Holandię, Francję i Hiszpanię do Portugalii. To jest challenge polegający na tym, że muszę ustalić nową trasę i od razu rekord dla tej trasy Szczecin–Lizbona. To wszystko związane jest z federacją, w której startuję, czyli World Ultra Cycling Association. To organizacja zrzeszająca ultrakolarzy z całego świata – tłumaczy dziennikarzowi wSzczecinie.pl Rupiński.

„Muszę szybko przejechać, bo trzeba wracać do pracy”

Zawodnik nie ma wątpliwości, że dystans pokona. Podkreśla, że nikt specjalnie nie będzie go gonić. – Nikogo nie będę tym razem ścigać – mówi Marek Rupiński. – Oczywiście będę starał się jak najszybciej pokonać trasę. Muszę szybko przejechać, bo trzeba wracać do pracy. Chodzi też o to, że ta federacja ustanawia różne rekordy. Mogą to być wyniki typu „punkt-punkt”, „miasto-miasto” lub „stolica-stolica”. Zgłaszamy swój akces, wyznaczamy trasę i federacja zgadza się albo nie na ustanowienie takiej trasy. Z racji tego, że mieszkam w Szczecinie, kocham to miasto i jestem lokalnym patriotą, zaproponowałem, żeby start był właśnie stąd. Na szczęście federacja się na to zgodziła. Muszę jednak pamiętać, że walczę o jak najlepszą lokatę w całym cyklu. Punktowane jest też takie wyzwanie na pokonaniu ponad 3 tysięcy kilometrów – odpowiada sportowiec z uśmiechem na twarzy.

Na trasie nie będzie jednak sam

W podróż do Lizbony Rupiński wyruszy razem z dwójką sędziów oraz członkami swojego zespołu. Wśród nich znajdzie się także żona sportowca. Najbliżsi będą dbać o jego odpowiednie nawodnienie, regularny odpoczynek oraz pomoc na trasie. Sędziowie sprawdzą rzecz jasna, czy ustalanie rekordu odbywa się zgodnie z zasadami. Marek Rupiński będzie cały czas podłączony do czujników.

– To będzie albo czujnik tętna, albo pomiar mocy. Chodzi o to, żeby było widać, że faktycznie jadę tym rowerem, a nie na przykład samochodem. Z tych najważniejszych rzeczy to wiadomo, że rowery muszą być sprawne. Od tego wszystko zależy. Na pewno będę miał dwa rowery – jeden zapasowy. Ponadto zapasowe koła, łańcuchy oraz ewentualnie dętki. To takie podstawy.

Szczecinianin zaprasza do śledzenia jego poczynań w mediach społecznościowych. Będzie relacjonować podróż na swoim Facebooku oraz Instagramie. Pożegnanie Rupińskiego odbędzie się w poniedziałek, 21 października, o godzinie 9:00 przed urzędem miasta.

W kolejnych kolarskich dokonaniach Marka Rupińskiego wspiera miejska spółka EcoGenerator.